Världen som Miłosz levde i Świat, w którym żył

1
N≗1(35) 2011
Polonia
Suecia
årgång/rok X
tidskriften för kultur och information | kwartalnik kulturalno-informacyjny
Världen som Miłosz levde i
Świat, w którym żył Miłosz
Saligförklaringen av Johannes Paulus II
Beatyfikacja Jana Pawła II
Ett störtflod av kärlek
Potop uczuć
pris: 26,50 SEK
Andrzej i Kajetan D∏u˝niewscy ...chess..., 2009
2009-2010 ARTISTS:
STANIS¸AW ANDRZEJEWSKI
MARCIN BERDYSZAK
DOROTA CHILI¡SKA
ANNA CISZEK
MARK CLARE
ANDRZEJ I KAJETAN D¸U˚NIEWSCY
JACEK DYRZY¡SKI
ARKADIUSZ KARAPUDA
MIECZYS¸AW KNUT
RYSZARD ¸UGOWSKI
JOANNA MILEWICZ
JULIA MOSTOWSKA
ELIZA NADULSKA
JAROS¸AW PERSZKO
JAN PIENIÑ˚EK
DOROTA PIETRASZKIEWICZ
JÓZEF ˚UK PIWKOWSKI
JAN VAN DER POL
ELIZA PROSZCZUK
IGOR PRZYBYLSKI
GRZEGORZ ROGALA
¸UKASZ RUDNICKI
PIOTR SAKOWSKI
DARIUSZ SKWARCAN
ANDRZEJ SYSKA
WOJCIECH WIERZBICKI
TOMASZ WILMA¡SKI
EDYTA WOLSKA
ERNEST ZAWADA
AGATA ZBYLUT
TOMASZ ZYGMONT
XX1Gallery, 36 Jana Paw∏a II Av., 00-141 Warsaw, Poland, +48 22 620 78 72, www.galeriaxx1.pl, xx1@mckis.waw.pl
Patron medialny
Otchłanie duszy Själens avgrunder
Nawet wówczas, gdy artysta zanurza się w najmroczniejszych
otchłaniach duszy, lub opisuje najbardziej wstrząsające przejawy
zła, staje się w pewien sposób wyrazicielem powszechnego oczekiwania na odkupienie.
Till och med när konstnären stiger ner i själens mörkaste avgrunder eller berättar om den mest omskakande ondskan, uttrycker
han på ett sätt den allmänna väntan på återlösning.
Katastrofa w poezji i sztuce chrześcijańskiej zawsze spełnia tę
samą funkcję – pozwala nam przyjąć ten świat nie w imię jego
porządku, skoro ten został zakłócony, ale w imię nadziei, że, jak
w Kabale, nastąpi tikkun, powrót do ładu.
Katastrofen i den kristna poesin och konsten fyller alltid samma
funktion. Den låter oss acceptera världen inte på grund av dess
ordning, eftersom den rubbats, men på grund av hoppet att,
liksom i kabbalan, tikkun ska inträda, att ordning åter ska
uppstå.
Pierwsza wypowiedź to słowa papieża Jana Pawła II a druga, po­
dobnej treści, co pierwsza, choć wyrażona innymi słowy, została
wzięta z eseju Czesława Miłosza Ziemia Ulro. Oba teksty przeczytają
Państwo w tym numerze.
W tym roku mija setna rocznica urodzin Czesława Miłosza, wybit­
nego polskiego poety i pisarza, który trafił do szerszych krę­gów czy­
telniczych w Polsce dzięki decyzji szwedzkiej Akademii przyznającej
mu, w 1980 roku, gdy w Polsce trwał festiwal Solidarności, nagrodę
Nobla w dziedzinie literatury. Do tego czasu Miłosz był wydawany
w Polsce tylko w tzw. drugim obiegu, czyli w wydawnictwach pod­
ziemnych. Po Noblu rządzący komuniści nie mogli dłużej udawać,
że nie ma takiego poety. Na rynku pojawiły się poezje i tomy ese­jów w
masowych nakładach. Pojawił się po trzydziestu latach nieobecności
w Polsce i sam poeta – entuzjastycznie witany przez rodaków na
spotkaniach autorskich, na które przychodziło tysiące osób, i które
☛ cd. str. 5
stawały się antykomunistycznymi demonstracjami.
Den första formuleringen är påven Johannes Paulus II:s ord med­
an den andra, med liknande innebörd om än annorlunda uttryckt,
kommer från Czesław Miłoszs essä Landet Ulro. Båda texter kan läsas
i detta nummer.
I år infaller hundraårsdagen av Czesław Miłoszs födelse. Denne
framstående poet och författare nådde Polens breda läsekretsar tack
vare Svenska Akademiens beslut att mitt i den pågående polska Soli­
daritetsfestivalen tilldela honom 1980 års Nobelpris i litteratur. Innan
dess kunde hans verk komma ut i Polen endast inom det så kallade an­
dra omloppet, vilket var den polska benämningen för samizdat. Efter
Nobelpriset kunde de styrande kommunisterna inte längre låtsas som
om någon sådan poet inte existerade. Dikterna och essäsamlingarna
dök upp på marknaden i massupplagor. Även poeten själv dök upp
efter trettio års frånvaro och bemöttes entusiastiskt av sina landsmän
vid författarträffar som attraherade tusentals åhörare och förvandla­
☛ fort.sid. 5
des till antikommunistiska demonstrationer.
Stanisław
Rodziński
De profundis,
1982,
olej na płótnie/
olja på duk,
”Kristendomens apologi skulle kunna stödjas på endast två argument: helgonen som
kyrkan har fått att träda fram, och konsten som växer ur dess inre. En teolog som inte
älskar konst kan vara farlig.” Läs sid. 12
„Apologia chrześcijaństwa mogłaby oprzeć się tylko na dwóch argu­mentach: Świętych,
których wyłonił Kościół, i Sztuce, która wyrasta z jego wnętrza. Teolog, który nie kocha
sztuki, może być niebezpieczny.” Zob. str. 12
S. Rodziński, Ukrzyżowanie/
Korsfästelse, pastel/pastell
Suecia Polonia 1/2011
Innehåll / Spis treści
6
Världen som Miłosz levde i
Świat, w którym żył Miłosz
12
17
20
24
| Zbigniew Bidakowski
| Zbigniew Bidakowski
Ett skapande som tjänar | Stanisław Rodziński
Posługa twórczości | Stanisław Rodziński
En störtflod av kärlek | Justyna Machałowska
Potop uczuć | Justyna Machałowska
Nära huden | Danka Jaworska − målningar, Dana Rechowicz − dikter
Blisko ciała | Danka Jaworska − malarstwo, Dana Rechowicz − wiersze
Mannen som lurade ödet (del 3) | Jozef Baran
Człowiek, który oszukał los (część 3) | Jozef Baran
28
36
Vardag & kulturevenemang bl a om Förintelsens tredje fas, Ludomir Garczyński-Gąssowski om Andrzej Nils Uggla
Życie codzienne i artystyczne m. in o Trzecia faza holocaustu, Ludomir Garczyński-Gąssowski o Andrzeju Nilsie Uggli
Nanas krönika
Nanafelieton |
| Nana Håkansson
Nana Håkansson
med stöd från
Omslagsfoto/Okładka: Stanisław Rodziński, Osiodłany/Sadlad 1977, gwasz/gouache
Prenumeration / Prenumerata
Vill du prenumerera på de följande 4 numren av Suecia Polonia så sätt in 100 SEK på plusgiro 194626-8.
Glöm inte ange namn och adress på inbetalnigskortet.
Jeśli chcesz zaprenumerować kolejne 4 numery Suecii Polonii wpłać 100 SEK na plusgiro 194626-8.
Nie zapomnij podać imienia, nazwiska i adresu.
Krakowski Rynek, kwiecień 2011/Krakow, april 2011
Czy Miłosz był kolejnym orężem antykomunistycznym, jaki Za­
chód wymyślił, by wspomóc polską opozycję antykomunistyczną
w demontażu systemu i, tym samym, osłabić Moskwę? Takie pytanie,
brzmiące jak najdziksza spiskowa teoria, stawiali sobie ludzie w Pol­sce od
razu po przyznaniu nagrody Nobla. Zwłaszcza że: dwa lata wcześ­niej,
w 1978 roku, po raz pierwszy w dziejach, głową kościoła katolickiego
został wybrany Polak, metropolita krakowski Wojtyła, który, jako
papież, przybrał imię Jan Paweł II. Kolejne pielgrzymki papieża do Polski,
spotkania z wiernymi, poza wymiarem religijnym, zmieniały się w po­
ko­jowe, patriotyczne i antykomunis­tyczne demonstracje.
I dziewięć lat później nie było w Polsce komunizmu. Pozostały
palące, dla niektórych, pytania: czy CIA sterowało konklawe i czy
miało wtyczkę w akademii szwedzkiej?
Wracając do tonu serio: i papieża, i Miłosza obrażają takie spis­
kowe teorie. Miłosz byłby wybitnym poetą-filozofem i bez Nobla,
chociaż lepiej, że go dostał, bo, dzięki rozgłosowi, zetknęło się z jego
twórczością więcej czytelników niż tylko wąska elita. W tym nume­
rze opisujemy Miłosza właśnie jako filozofa zastanawiającego się
nad sensem albo bezsensem dziejów. Natomiast wybitny malarz
i pu­b­licysta, Stanisław Rodziński, którego przedstawimy obszer­
niej w kolejnym numerze, z okazji beatyfikacji Jana Pawła II, opo­
wiada o papieżu jako o twórcy i wnikliwym krytyku sztuki. ❖
Foto: Jurek Hirschberg
Var Miłosz ytterligare ett antikommunistiskt tillhygge som hade
skapats av Väst för att bistå Polens antikommunistiska opposition i
nedmonteringen av systemet och därmed försvaga regimen i Mosk­
va? Så snart Nobelpriset var ett faktum, började man i Polen ställa
sig denna fråga som ju var helt i stil med de vildaste konspirations­
teorierna. Två år tidigare, 1978, hade dessutom för första gången
någonsin en polack blivit vald till katolska kyrkans överhuvud.
Metropoliten Wojtyła från Kraków tog som påve namnet Johan­
nes Paulus II. Påvens upprepade pilgrimsresor till Polen och hans
möten med de troende utvecklade sig vid sidan av den religiösa
dimensionen även till fredliga patriotiska och antikommunistiska
demonstrationer.
Nio år senare var kommunismen över i Polen. Några frågor för­
blev dock brinnande aktuella för somliga: hade CIA styrt påvevalet
och haft en hemlig agent i Svenska Akademien?
Allvarligt talat är sådana konspirationsteorier förolämpande för
både påven och Miłosz. Den sistnämnde skulle ha varit en framstå­
ende poet-filosof även utan Nobelpriset. Det är ändå bäst att han
fick det, tack vare den stora publiciteten kunde hans verk nå läsa­
re utanför den smala eliten. I detta nummer presenterar vi Miłosz
som just en filosof som grubblar över historiens mening eller kanske
dess meningslöshet. Den kände målaren och skribenten Stanisław
Rodziński, som kommer att presenteras närmare i nästa nummer,
berättar med anledning av Johannes Paulus II:s saligförklaring om
påven som konstnär och en skarpsinnig konstkritiker. ❖
Foto: Dennis Wile/wikimedia.org
Świat, w którym żył Miłosz
Miłosz nie lubi bezmyślnej przyrody, ale historia też jest chaotyczna i bezsensowna
Världen som Miłosz levde i
Miłosz tycker inte om den obetänksamma naturen,
men även historien är kaotisk och meningslös
Zbigniew Bidakowski
C
zesław Miłosz był jednym z nie tak znowu licznej po­
etyckiej gildii poetów-filozofów. To znaczy – nie filozo­
fem, który nieraz pisze wiersze, ani nie poetą, któremu
zdarza się opublikować filozoficzny esej. Był poetą, któremu
poezja potrzebna była do uprawiania filozofii, refleksji nad
historią, czy nad opozycją między człowiekiem a porządkiem
przyrody. W dodatku – i to jest najbardziej doniosłe – nie
była to poezja opisowa, referująca, sucha, kostyczna i móz­
gowa lecz prawdziwa poezja pełna emocji, ironii i paradoksów,
która idee filozoficzne przedstawiała w formie metafory, ale
i odzwierciedlała je również językiem (stylem) i formą.
Oczywiście, Miłosz napisał również bardzo dużo znakomi­
tych esejów i nawet powieści, które nieraz pomagają zrozumieć
jego poezję (chociaż nie po to je pisał) gdyż często mówią o tym
samym, co wiersze, ale językiem dyskursywnym.
Twórczość Miłosza jest bardzo poważna. Nigdy nie pisywał
niczego lekkiego, parodystycznego, z humorem. Humoru w tej
poezji nie ma – powiada jego biograf. Nawiasem mówiąc: czy
humor należy do literatury? Czy literatura może istnieć bez
humoru? Ten temat zostawiamy sobie jednak na później.
W pierwszym eseju w Roku Miłosza (a Rok dlatego, że ob­
chodzimy właśnie stulecie urodzin poety) o laureacie Na­
grody Nobla w literaturze z 1980 roku chcemy pokazać, że
jego dzieło nie tylko jest żywe, ale nabiera nowej aktualności,
nowych znaczeń. Oceny i diagnozy Miłosza, jego metoda są
uniwersalne i służyć mogą jako instrumenty badania i ocenia­
nia spraw, którymi on sam nigdy się nie zajmował.
Człowiek przyrodniczy, czyli aberracja umysłowa
C
zesław Miłosz var poet och filosof, vilket inte är så van­
ligt i det poetiska skrået. Han var inte en filosof som ib­
land skriver dikter, eller en poet som när andan faller på
publicerar en filosofisk essä. Han var en poet som behövde po­
esin för att kunna utöva filosofi, reflektera över historien eller
över motsättningen mellan människan och naturens ordning.
Dessutom – vilket är det mest betydelsefulla – var det ingen
beskrivande, refererande, torr, sarkastisk, cerebral poesi, utan
en äkta poesi full av sinnesrörelse, ironi och paradoxer och
som lade fram filosofiska idéer i form av metaforer, men även
återspeglade dem med hjälp av språket (stilen) och formen.
Naturligtvis skrev Miłosz även många förträffliga essäer och
till och med romaner, som ibland hjälper en att förstå hans
poesi (även om det inte var därför han skrev dem), eftersom
de ofta handlar om samma saker som hans dikter, men med
ett diskursivt språk.
Miłosz författarskap är mycket allvarligt. Han har aldrig
skrivit något lättsamt, parodiskt eller humoristiskt. Det finns
ingen humor i hans poesi, säger hans levnadstecknare. För­
resten: hör humor till litteraturen? Kan litteratur existera utan
humor? Det ämnet får vi för tillfället lämna därhän.
I Miłosz-årets första essä (Miłosz-år därför att vi firar att
det är hundra år sedan poeten föddes) om 1980 års Nobelpris­
tagare i litteratur vill vi visa att hans verk inte bara är levande
utan även har fått ny aktualitet, nya innebörder. Miłosz be­
dömningar och diagnoser, och hans metoder, är universella
och kan tjäna som instrument för undersöka och bedöma saker
som han själv aldrig ägnade sig åt.
Naturmänniskan, det vill säga en mental avvikelse
Kościołów nie uznają, ani, straszna rzecz, w Boga nie wierzą:
zamiast Boga, mówią, ma być eter, a człowiek jest tylko gadająca
małpa”.
De erkänner inte kyrkor, eller tror på Gud, hemska tanke: istället för Gud, säger de, ska det finnas eter, och människan är bara
en pratande apa.
I cóż stąd – jestem dumny z tego, że jestem ssakiem.
Pierwszy cytat pochodzi z powieści Płomienie Stanisława
Brzozowskiego, pisarza-filozofa z okresu modernizmu, ini­
cjatora marksizmu na polskim gruncie. Drugi – brzmiący jak
riposta – jest wypowiedzią na kongresie naukowym pewnego
angielskiego biologa, którą zanotował i przytoczył Czesław
Miłosz w swoim tomie esejów Prywatne obowiązki.
Do szczebla w systematyce żywych stworzeń – niech będzie,
że dość wysokiego – zdewaluowała się koncepcja człowieka.
Człowiek umieszczony w antropo- i geocentrycznym świecie
pragnął poznać i rozszerzyć jego granice rozumując, że w ten
sposób realizuje się idea człowieczeństwa. Kolejne naukowe
odkrycia i koncepcje coraz bardziej obniżały jego pozycję
w świecie. Pierwszym milowym kamieniem tej drogi było
odkrycie Kopernika.
Miłosz zaproponował więc przewrotnie całkowite odwróce­
nie ustalonych opinii wartościujących. Kościół, jego skostniały
system, Inkwizycja, tamowały swobodny rozwój myśli ludzkiej.
Ale przez to ratowały ideał człowieka – jako korony stworzenia,
jako celu i sensu istnienia świata.
Än sedan – jag är stolt att jag är ett däggdjur.
Det första citatet kommer från romanen Płomienie. [Flammor] av Stanisław Brzozowski, författare och filosof under
modernismen, mannen bakom marxism i polsk tappning.
Det andra – som låter som ett svar på tal – är ett uttalande
som en engelsk biolog yttrade på en vetenskaplig konferens
och som Miłosz skrev ned och sedan citerade i sin essäsamling
Prywatne obowiązki [Privata åligganden].
Konceptet människa har devalverats till en stegpinne i den
systematiska klassificeringen över levande varelsernas – även
om hon befinner sig ganska högt upp. Människan i den an­
tropo- och geocentriska världen ville lära känna och vidga
dess gränser, och drog slutsatsen att det var på så sätt som den
grundläggande tanken om människonaturen förverkligades.
De följande vetenskapliga upptäckterna och idéerna reduce­
rade hennes position i världen allt mer. Den första milstolpen
på den vägen var Kopernikus upptäckter.
Miłosz var alltså svekfull nog att föreslå att de rådande
värderande uppfattningar skulle kastas om helt och hållet.
Podobnie jak koncepcja człowieka, tak i pogląd na zasadę
fun­kcjonowania społeczeństwa uległ zasadniczej przemianie.
Pojęciu społeczeństwa przypisywano kluczową rolę, tak że
stało się ono, jak twierdzi Simone Weil, tym, czym była idea
Boga w doktrynach religijnych. Społeczeństwo, zbiorowość,
stosunki międzyludzkie przejęły boskie atrybuty.
Błędne jest stwierdzenie, że marksizm to przeniesienie dar­
winizmu na stosunki społeczne przede wszystkim z powodu
silnego poczucia sprawiedliwości leżącego u podstaw roz­myślań
Marksa. Niemniej wizja świata, jaką zarysował, często służyła do
tworzenia koncepcji czysto przyrodniczych w so­cjologii. Naukowe
(a nie magiczne) poglądy na przyrodę, doktryna „struggle for life”
przeniesiona na grunt dyscyplin społecznych, czyli przekonanie,
że życiem społeczeństw rządzą te same zasady, co naturą, pro­
wadzi do kultu siły, pisze Miłosz w Prywatnych obowiązkach.
„Człowiek przyrodniczy” – uświadomiony przez naukę, wie
już, że nie jest centralnym zjawiskiem we wszechświecie. Si­
mone Weil cytuje Mein Kampf:
Człowiek nie powinien nigdy popełniać tego błędu, żeby uważać się za Pana i władcę natury. (...) Przekona się wtedy, że w
świecie, gdzie planety i słońce podlegają ruchowi obrotowemu,
gdzie księżyce kręcą się dookoła planet, gdzie wszędzie jedynie
siła panuje nad słabością każąc jej sobie pokornie służyć albo ją
łamiąc, człowiek nie może podlegać specjalnym prawom.
Jednak nie każdy ma odwagę na wyciągnięcie z takich kon­
cepcji wniosków praktycznych. Wprowadzać w czyn to, co uz­
naje za prawdę potrafi na ogół tylko psychopata. Lata trzydzieste
ubiegłego stulecia to okres wkroczenia aberracji umysłowej,
psychopatii do życia codziennego, sztuki (zwłaszcza literatu­
ry), wreszcie do polityki. Z tego punktu widzenia przypadek
Hitlera nie wydaje się tak niezrozumiały, bo jego czyny, choć
przygotowane przez innych, można przecież potraktować jako
odpowiedź daną światu za nędzną młodość, upokorzenia i brak
uznania, odpowiedź, jak pisze Borges,
w której zbrodnia przechodziła własne granice, identyfikując
się z wolnością i historią.
Człowiek historyczny, czyli samozniewolenie
W Zniewolonym umyśle Miłosz zastanawia się nad mechaniz­
mem ogromnego powodzenia po drugiej wojnie światowej
ideologii komunistycznej w świecie (dodajmy, że szczególnie
w tych jego regionach, dokąd nie dotarła Armia Czerwona).
Postępowanie marksistów, według niego, można porównać
do postawy antycznych stoików. Rozważali oni zachowanie
się człowieka w obliczu nieubłaganego porządku praw natury,
przeciwko któremu daremnie się buntować. Współcześni
uwa­żają się za świadomych nieubłaganego porządku Histo­
rii. To, co działo się we wschodniej Europie, przyjmowali
z mieszanymi uczuciami, ale jednak czując w tych wydarze­
niach konfirmację Weltgeistu nie widzieli sposobu, ani zresztą
sensu przeciwstawiania się. Komunista zatem to człowiek świa­
domie posłuszny wobec potężniejszej od nas zasady.
Jak pierwotny myśliwiec wobec tajemniczej dla niego natury, uczyliśmy się z trudem, że jeżeli jest nadzieja opanowania równie ta-
Kyrkan, dess förstenade system, Inkvisitionen, hindrade den
mänskliga tanken från att utvecklas fritt. Men de räddade
därmed människan som ideal – som skapelsens krona, som
målet och meningen med världens existens.
Liksom människans grundtanke genomgick även synen
på hur samhället skulle fungera en förändring. Man tillskrev
begreppet samhälle en nyckelroll, så att det blev, som Simone
Weil hävdar, detsamma som idén om Gud i religiösa doktri­
ner. Samhälle, gemenskap, mellanmänskliga relationer antog
gudomliga attribut.
Det är fel att påstå att marxism är att överföra darwinism
på samhällsförhållanden, framför allt på grund av den starka
känsla för rättvisa som ligger till grund för Marx tankar. Icke
desto mindre har den vision av världen som han tecknade ofta
tjänat till att skapa rent naturvetenskapliga koncept inom so­
ciologin. En vetenskaplig (och inte magisk) syn på naturen,
doktrinen ”struggle for life” förflyttad till samhällsdiscipli­
nernas terräng, det vill säga övertygelsen om att samhällslivet
styrs av samma principer som naturen, leder till en styrkekult,
skriver Miłosz i Prywatne obowiązki.
”Den vetenskapliga människan”, medvetandegjord genom
vetenskapen, vet redan att hon inte är universums mest cen­
trala fenomen. Simone Weil citerar Mein Kampf:
Människan borde aldrig begå misstaget att anse sig vara Herre
och härskare över naturen. […] Då får hon själv se att i en värld
där planeter och solen är underkastade rotationsrörelser, där månar kretsar kring planeter, där överallt endast styrka dominerar över svaghet och kräver att den ödmjukt lyder eller annars
övervinner den, kan inte människan vara underkastad särskilda
lagar.
Det är dock inte alla som har modet att dra några prak­
tiska slutsatser av sådana tankegångar. Att sätta något i ver­
ket som man anser vara sanning klarar i allmänhet bara en
psykopat. Trettiotalet under förra seklet var en period då den
mentala avvikelsen, psykopatin, trängde in i det dagliga livet,
i konsten (i synnerhet litteraturen), och slutligen i politiken.
Ur den synvinkeln verkar inte fallet Hitler så obegripligt, för
hans dåd, om än förberedda av andra, går att ses som ett svar
till världen för en bedrövlig ungdom, förödmjukelser och bris­
tande uppskattning, ett svar, som Borges skriver,
där brottet överskridit sina egna gränser och identifierar sig med
frihet och historia.
Den historiska människan, det vill säga frivillig fångenskap
I Själar i fångenskap funderar Miłosz över mekanismen bakom
den kommunistiska ideologins enorma framgång i världen efter
andra världskriget (i synnerhet i de regioner dit Röda armén
inte nådde bör tilläggas). Marxisternas beteende gick enligt
honom att jämföra med de antika stoikernas hållning. De
betraktade hur människan betedde sig inför naturlagarnas
obevekliga ordning, mot vilken man satte sig upp förgäves.
Numera anser sig människor vara medvetna om Historiens
obevekliga ordning. Det som hände i Östeuropa har mot­
tagits med blandade känslor, men eftersom de kände en be­
kräftelse på Weltgeist i dessa händelser såg de inget sätt, inte
heller någon mening i, att opponera sig. En kommunist är
således en människa som medvetet lyder en princip som är
mäktigare än vi.
Liksom den förna jägaren inför den så hemlighetsfulla naturen
har vi mödosamt fått lära oss att om det finns hopp om att vi
ska kunna behärska det lika hemlighetsfulla elementet som under
2000-talet har ersatt den (dvs. historien) är det inte med styrka
utan med skicklighet.
Enligt Miłosz var uppfattningen att marximens roll var att
bota hjälplösa sinnen och rätt till historien absurd; han kunde
inte underkasta sig Historiens obevekliga hjul eftersom han
helt enkelt inte ansåg det vara obevekligt. Det tjänar inget till
att åberopa en eller en annan doktrin för att belysa meningen
med en historia som ingen mening har.
Romanen Maktövertagandet handlar om det första året ef­
ter andra världskriget då den kommunistiska regeringen tog
form i Polen. Men här är det inte tolkningen av de historiska
incidenterna som intresserar oss utan sättet att betrakta det
litterära materialet. Det är ett för Miłosz karakteristiskt oord­
nat sätt att se världen, med många olika spår.
För sin roman har Miłosz valt ett berättande med många
olika trådar. Dessa trådar griper i varandra, gränsar till var­
andra, men på ett sådant sätt att de skapar en bild av kaos.
Linjen mellan allierad och fiende löper på ett sådant oväntat
sätt att nätet dessa bindningar utgör är formlöst. Det går inte
att tänka sig historien som en linjär process. Det är omöjligt
att skapa en meningsfull syntes.
Och det är inte en vägran att acceptera marxismen som i
grund och botten inte angick Miłosz. Han vägrar acceptera
världen.
Marxism – leninism – klimatism
Marxismen förutsätter att historien har rim och reson. Den
avslöjar mekanismer och regelbundenheter som styr de his­
toriska processerna, den bär på löftet om att dessa processer
medvetet går att styra. Någon, för vilken världen framstår
som ett meningslöst kaos, passar lika väl in i marxismens värld
som Satan i den religiösa doktrinen – den som är underkastad
Gud är på samma gång en utmaning för Gud eftersom han
eller hon med sitt dagliga arbete undergräver den moraliska
ordningen i den värld Gud skapat och av vilken han eller hon
är en liten del.
Att försonas med världen är möjligt tack vare religionen,
tron. Marxismen liknar en sådan tro. Liksom dagens världs­
liga religioner, t ex klimatismen. Marxisterna trodde att män­
niskan kan styra de historiska processerna. Klimatister tror
att människan kan styra klimatet – i en värld där vi inte ens
kan förutspå det lokala vädret nästa dag. Liksom med histo­
rien vet vi egentligen ingenting om klimatets evolution och
observationer ger vid handen att det snarare styrs av gaser­
uptioner från solen och andra kosmiska krafter som vi inte
kan påverka. Klimatismen är på ett sätt ännu mer galen än
marxismen: i demokratiska länder måste varje ny regering i
sin programförklaring ha ett klimatplan, och ofta utnämns en
speciell ombudsperson med klimatministers rang. De kom­
munistiska regeringarna som åberopade marxism, både i Eu­
jemniczego elementu, który ją (tj. historię) w XX wieku zastąpił
to nie siłą, ale sposobem.
Miłosz za absurdalny uważał pogląd o uzdrawiającej za­
gubione umysły, porządkującej w stosunku do historii roli
marksizmu; nie mógł poddać się „nieubłaganemu” kołu His­
torii, gdyż po prostu nie uważał je za nieubłagane. Na nic zdaje
się przywoływanie takiej czy innej doktryny do wyświetlenia
sensu historii, która sensu nie ma.
Powieść Zdobycie władzy opowiada o pierwszym roku
formowania się komunistycznych rządów w Polsce po zakoń­
czeniu II wojny światowej. Nie interpretacja historycznych
zajść nas tu jednak interesuje, lecz sposób potraktowania li­
terackiego materiału. Jest to charakterystyczne dla Miłosza
wielotorowe, nieuporządkowane widzenie świata.
Dla swojej powieści wybrał Miłosz formę wielowątkowej
narracji. Wątki owe zazębiają się, przylegają do siebie, ale w taki
sposób, że tworzą obraz chaosu. Linie między sojusznikiem
a wrogiem przebiegają w tak nieoczekiwany sposób, że siatka
tych zależności jest amorficzna. Nie da się pomyśleć historii
jako liniowego procesu. Niepodobieństwem jest stworzenie
sensownej syntezy.
I nie jest to niezgoda na marksizm, który w gruncie rzeczy
Miłosza nie obchodził. Jest to niezgoda na świat.
Marksizm — Leninizm — Klimatyzm
Marksizm zakłada sensowność historii. Wykrywa mechanizmy
i prawidłowości rządzące historycznymi procesami, obiecuje
nauczyć świadomego kierowania tymi procesami. Ktoś, komu
świat jawi się jako bezsensowny chaos, mieści się w świecie
marksizmu jak szatan w doktrynie religijnej – poddany Bogu
jest zarazem rzuconym Mu wyzwaniem skoro swą codzienną
pracą podważa porządek moralny stworzonego przez Boga
świa­ta, którego jest cząstką.
Pogodzenie ze światem jest możliwe dzięki religii, wierze.
Marksizm jest podobny do takiej wiary. Podobnie jak dzi­
siejsze świeckie religie, choćby klimatyzm. Marksiści wie­
rzyli, że człowiek może kierować procesami historycznymi.
Klimatyści wierzą, że człowiek może sterować klimatem –
w świecie, w którym nie potrafimy przewidzieć lokalnej pogody
na następny dzień. Podobnie jak z historią, niczego właściwie
o ewolucji klimatu nie wiemy a obserwacje sugerują, że rządzą
nim raczej protuberancje słoneczne i inne siły kosmiczne,
na które żadnego wpływu mieć nie możemy. Klimatyzm
jest w pewnym sensie jeszcze bardziej szalony od marksizmu:
w krajach demokratycznych każdy nowy rząd w swojej de­
klaracji programowej musi zawrzeć program klimatyczny
i często powołuje specjalnego pełnomocnika w randze mi­
nistra d/s klimatu. Rządy komunistyczne powołujące się na
marksizm, w Europie i gdzie indziej, ministerstw historii jednak
nie tworzyły.
„Bądź królestwo Twoje”
W tych słowach Simone Weil widziała akceptację świata ta­
kiego, jakim jest. Ale to stan przejściowy. Religia obiecuje
bowiem nastanie Królestwa Bożego na ziemi i dopiero ta świa­
domość pozwala na zgodę na świat. Katastrofa w poezji i sztuce chrześcijańskiej zawsze spełnia tę samą funkcję – pisze Miłosz
– pozwala nam przyjąć ten świat nie w imię jego porządku, skoro ten
został zakłócony, ale w imię nadziei, że jak w Kabale, nastąpi tikkun,
powrót do ładu.
Marksizm w pojęciu swoich niektórych egzegetów również
dawał nadzieję na powrót do ładu, którym miał być – koniec
historii. I takowy został, jak wiadomo, ogłoszony, choć nie przez
marksistę. Francis Fukuyama wypierał się później gwałtownie,
że nie to miał na myśli, ale napisał swój słynny esej w histo­
rycznej chwili, kiedy proroctwa Marksa sprawdziły się, choć
na opak. W 1989 roku nastąpiła pamiętna Jesień Ludów – po
procesie zapoczątkowanym przez polską „Solidarność” – kie­
dy to Polska w czerwcu a potem, właśnie jesienią, kolejne kraje
Europy środkowej wyzwalały się z komunizmu i przechodziły
na gospodarkę rynkową. Komunizm więc nie zwyciężył, tylko
zapadł się gospodarczo pod własnym ciężarem a zwyciężyło
to, co miało marnie zginąć, czyli liberalny kapitalizm i towa­
rzyszące mu demokracja, prawa człowieka itd. Wynaturzenie
komunistyczne znikało bezpowrotnie i następował nieodwra­
calny powrót do ładu – Koniec historii taki był efektowny tytuł
eseju Fukuyamy.
Rozumne i rzeczywiste
Wschód sądził, że tylko jeden człowiek – władca – może
być obdarzony wolnością. Gdzie indziej prawo do wolności
rozciągnięto i na innych członków społeczeństwa. Sprzeczność
między przynależną poddanemu i uświadomianą sobie przez
niego wolnością, a widomym jej ograniczeniem przez władcę
pozostała nierozwiązana do czasu odkrycia Hegla.
Jego doktryna, w której kluczowym pojęciem był rozum,
wyjaśniała, że wybryki władzy wynikają nie tyle z partyku­
larnych jej interesów, ale realizują pewną nadrzędną zasadę.
Z założenia, że
rozum jest siłą napędową rozwoju świata wynikała więc teza: co
jest rozumne, jest rzeczywiste, a co jest rzeczywiste jest rozumne.
Kierkegaard nazywał taką postawę konformizmem. Inni
twierdzili, że niesłuszne jest dostrzeganie w przytoczonej
wyżej zasadzie doktryny afirmującej każdy fakt historyczny,
nie wyłączając zbrodni. Ale z heglowskiej koncepcji historii
ludzkiej wynika jednak historiozoficzny immoralizm i to on
właśnie zdecydował o krytycyzmie Miłosza wobec doktryny o
rozumie materializującym się w zdarzeniach historycznych.
Miłosz, stosując dwudziestowiczną terminologię, mówi o ko­
nieczności. Zauważa, że słowo to przestało oznaczać pewne filozo­
ficzne, marksistowskie pojęcie a stało się fetyszem, zaklęciem.
Szermowanie słowem-zaklęciem ma, w ujęciu Miłosza,
wyraźnie określony cel. Jest nim znalezienie pretekstu dla
konformizmu wobec władzy usprawiedliwiającego się tezą o
historycznej konieczności powstania takiej to właśnie formy
ucisku, czyli tezą wywodzącą się z Hegla. Konformizm jest
tutaj, po prostu, włączeniem się w nurt dziejów, czyli nie jest
konformizmem a tylko usytuowaniem się po właściwej stro­
nie koła historii.
Światło i ciemność
Myśl tę rozwija Miłosz w wielu swoich dziełach. Zniewolony
umysł jest tu bardzo charakterystyczną pozycją. Miłosz pró­
10
ropa och på andra ställen, skapade dock inget historieministe­
rium.
”Var Ditt rike”
I dessa ord såg Simone Weil ett godkännande av världen så­
dan det är. Men det är ett övergångstillstånd. Ty religionen
utlovar Guds rike på jorden och först det medvetandet medger
en försoning med världen. Katastrofen i den kristna poesin och
konsten fyller alltid samma funktion, skriver Miłosz. Den låter
oss acceptera världen inte på grund av dess ordning, eftersom den
rubbats, men på grund av hoppet att, liksom i kabbalan, tikkun
ska inträda, att ordning åter ska uppstå.
Marxismen, enligt en del av sina uttolkare, gav också ett
hopp om att det åter skulle uppstå ordning, vilken skulle utgö­
ras av historiens slut. Och så utropades den som bekant, men
inte av marxister. Francis Fukuyama förnekade senare häftigt
att det inte var det han avsåg, men han skrev sin berömda essä
i under det historiska ögonblick då Marx profetior slog in, men
tvärtom. År 1989 inträffade den oförglömliga period som in­
leddes av ”Solidarność” och då Polen i juni och sedan de andra
länderna i Centraleuropa frigjorde sig från kommunismen och
övergick till marknadsekonomi. Kommunismen segrade alltså
inte utan föll ihop ekonomisk under sin egen tyngd och det
som så ynkligt skulle gå under segrade, det vill säga liberal ka­
pitalism och med den följde demokrati, mänskliga rättigheter
osv. Den kommunistiska urartningen försvann oåterkalleligen
och ordningen kom tillbaka för att stanna. Historiens slut – så
lyder den effektfulla titeln på Fukuyamas essä.
Förnuftigt och verkligt
I Öst ansåg man att bara en människa – härskaren – kunde
vara förlänad frihet. På andra ställen utsträcktes rätten till
frihet till att även omfatta andra medlemmar av samhället.
Motsättningen mellan den frihet som tillkom undersåten och
den frihet han var medveten om, och härskarens synliga be­
gränsning av den, förblev olöst fram till Hegels upptäckter.
Hans doktrin, för vilken förnuftet var ett nyckelbegrepp,
förklarade att härskarens excesser kom sig inte så mycket av
dess lokala intressen, utan förverkligade en viss överordnad
princip. Av förutsättningen att förnuftet är drivkraftens bak­
om världens utveckling följer tesen:
det som är förnuftigt är verkligt, och det som är verkligt är förnuftigt.
Kierkegaard kallade en sådan hållning för konformism.
Andra har hävdat att det är felaktigt att skönja en doktrin
som bekräftar varje historiskt faktum, inklusive brott, i den
ovan citerade principen. Men av Hegels grundtanke om den
mänskliga historien följer dock historiosofisk immoralism
och det var just det som var avgörande för Miłosz kriticism
mot doktrinen om ett förnuft som materialiserar sig i histo­
riska händelser.
Miłosz talade, för att använda terminologi från 2000-talet,
om nödvändigheten. Han noterade att ordet hade upphört att
beteckna ett visst filosofiskt, marxistiskt begrepp och blivit
en fetisch, en besvärjelse.
Att bolla med ord och besvärjelser har, i Miłosz framställning,
ett tydligt definierat mål. Det är att hitta en förevändning för
konformism gentemot makthavarna genom att rättfärdiga sig
med tesen om den historiska nödvändigheten att just den for­
men av förtryck ska uppstå, det vill säga en tes som härrör från
Hegel. Konformism är här, helt enkelt, att ansluta sig till his­
toriens ström, med andra ord är det ingen konformism utan
bara placera sig på rätt sida av historiens hjul.
Ljus och mörker
Den tanken utvecklar Miłosz i många av sina verk. Själar i
fångenskap är här enmycket karakteristisk titel. Miłosz försö­
ker i den att mot en historisk, sociologisk och slutligen litterär
bakgrund rationellt systematisera och presentera en konkret
situation i Polen vid fyrtiotalets slut och femtiotalets bör­
jan. Samtidigt gör han den universell, vilket symboliseras av
de täcknamn författaren ger de gestalter han beskriver: Alfa,
Beta, Gamma och Delta. Varje polsk läsare vet naturligtvis
vilka som döljer sig bakom dem. Det har dock ingen betydelse.
Miłosz skildrar fyra intellektuella, författare och poeter som
inte skyr politiken, av vilka alla har haft sin väg till kommunis­
men och var och en har hittat på sitt eget sätt att rättfärdiga
sina val och dåd. Kommunismen hade också kunnat vara dold
under täcknamn. Ty det handlar i grund och botten om to­
talitarism, oavsett färg, om en absolut, odemokratisk överhet
som agerar utan samhälleligt mandat men ändå är i behov av
något slags legitimitet. Så den spelar ett spel med eliten för att
värva den, och företrädarna för den intellektuella elit – var och
en på egen hand – spelar med den politiska makten.
I en av de intervjuer som Miłosz gav redan på nittiotalet
sade han:
Polen tjänade bara som exempel. Men min avsikt var att visa ett världsfenomen, inte ett lokalt, polskt. Polen exemplifierar det bara.
Själar i fångenskap är alltså ingen tidsbunden debattartikel
utan en utvecklad filosofisk och politisk essä om universella
mekanismer hos en odemokratisk överhet som strävar efter
att underordna sig samhällets intellektuella elit samt en lik­
nelse, det vill säga en parabel, ett litterärt verk som illustrerar
en allmän tes eller sensmoral.
Det är den första boken Miłosz gav ut efter brytningen
med det kommunistiska Polen. (Miłosz var diplomat hos den
polska kommunistiska regeringen, han lämnade sin beskick­
ning och vägrade återvända hem.) Den första poesisamlingen
som han gav ut i exil bär titeln Dagens ljus. Titeln är ganska
begriplig: här har poeten lämnat det mentala mörker som rå­
der i kommunismen och komit ut i dennormala världen. Me­
taforerna ljus och mörker var väldigt populära bland författare
som beskrev kommunismen. En roman av Jerzy Andrzejewski
(dvs. Alfa i Själar i fångenskap) som kom ut ett par år senare
handlar om den Heliga inkvisitionen som bröt ner folks sam­
veten och förstörde deras sinnes i medeltidens Spanien, men i
själva verket beskriver den kommunismens mentala verklig­
het. Boken bär titeln Och mörkret täcker jorden ❖
buje w niej racjonalnie usystematyzować i ukazać na tle his­
torycznym, socjologicznym i wreszcie literackim konkretną
sytuację w Polsce przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych.
Jednocześnie uniwersalizuje ją, czego symbolicznym wyra­
zem są kryptonimy, jakie autor nadaje opisywanym przez
siebie postaciom: Alfa, Beta, Gamma i Delta. Oczywiście,
każdy polski czytelnik wie, kto się pod nimi kryje. Perso­
nalia nie mają jednak znaczenia. Miłosz opisuje czterech inte­
lektualistów, pisarzy i poetów nie stroniących od polityki,
z których każdy miał swoją drogę dojścia do komunizmu
i każdy wymyślił własne usprawiedliwienie swoich wyborów
i postępków. Komunizm też mógłby być ukryty pod kryp­
tonimem. Chodzi bowiem, w gruncie rzeczy, o totalitaryzm,
bez względu na kolor, o absolutną, niedemokratyczną władzę,
która działa bez społecznego mandatu, ale potrzebuje jednak
jakiejś legitymizacji. Prowadzi więc grę z elitami, by je skap­
tować, a przedstawiciele elity intelektualnej – każdy na własną
rękę – grają z władzą.
W jednym z wywiadów udzielonym już w latach 90-tych
Miłosz powiedział:
Polska była tylko materiałem przykładowym. Ale w moim zamierzeniu chodziło o pokazanie fenomenu światowego, nie lokalnego, polskiego. Polska to tylko egzemplifikuje.
Zniewolony umysł nie jest więc żadną doraźną publicystyką
lecz rozbudowanym esejem filozoficzno-politycznym o uni­
wersalnych mechanizmach niedemokratycznej władzy dążącej
do podporządkowania sobie umysłowych elit społeczeństwa
oraz przypowieścią, czyli parabolą, dziełem literackim ilu­
strującym ogólną tezę czy też morał.
Jest to pierwsza książka Miłosza wydana przezeń po zer­
waniu z komunistyczną Polską. (Miłosz był dyplomatą komu­
nistycznego rządu polskiego, opuścił placówkę i odmówił
po­wrotu do kraju.) Pierwszy tomik poetycki, jaki wydał na
emigracji nosi tytuł Światło dzienne. Tytuł jest dość czytelny:
oto poeta opuścił mentalne ciemności panujące w komunizmie
i wyszedł na normalne światło. Metafora światła i ciemności
była bardzo popularna wśród pisarzy opisujących komunizm.
Późniejsza o parę lat powieść Jerzego Andrzejewskiego (tj.
Alfy ze Zniewolonego umysłu) opowiadająca o łamiącej su­
mienia i znieprawiającej umysły Świętej Inkwizycji w śred­
niowiecznej Hiszpanii, ale w rzeczywistości opisująca men­
talną rzeczywistość komunizmu, nosi tytuł Ciemności kryją
ziemię.❖
Zbigniew Bidakowski
Zbigniew Bidakowski
11
Posługa twórczości
Ett skapande som tjänar
Refleksje przed beatyfikacją Jana Pawła II
Inför saligförklaringen av Johannes Paulus II
Stanisław Rodziński
1
D
maja 1995 w watykańskiej Sali Konsystorza Ojciec Święty
Jan Paweł II przyjął na prywatnej audiencji grupę pe­
dagogów i pracowników krakowskiej Akademii Sztuk
Pięknych. Papież przekazał nam wtedy tekst, w którym m. in.
czytamy:
en 1 maj 1995 tog Johannes Paulus II emot en grupp
medarbetare vid Konstakademin i Kraków. Vid mötet
i det påvliga palatsets konsistoriesal fick vi ta emot en
text där vi bland annat kunde läsa:
Tomasz z Akwinu powie: «Genus humanum arte et ratione vivit». W tym zwięzłym zdaniu zawarł Akwinata głęboką prawdę
o człowieku, który żyje życiem prawdziwie ludzkim właśnie dzięki kulturze: «arte et ratione vivit». To dzięki niej coraz bardziej
staje się człowiekiem. Kultura jest też podstawowym spoiwem
tej wspólnoty ludzkiej, którą nazywamy narodem. Naród istnieje jako podmiot prawdziwie suwerenny dzięki swojej kulturze. Ona pozwala mu przetrwać nawet wówczas, gdy zabraknie
stru­ktur suwerennego państwa, czego doświadczyliśmy w naszej
własnej kulturze.
Thomas av Aquino säger: «Genus humanum arte et ratione vivit.» I denna koncisa formulering har Aquinas fångat en djup
insikt om att vi lever ett genuint mänskligt liv tack vare kulturen: «av konst och förnuft». Kultur gör att vi blir mänskligare.
Kultur håller ihop denna form av gemenskap som kallas ett folk.
Folket existerar som ett självständigt subjekt tack vare sin kultur.
Det är den som gör det möjligt för ett folk att överleva även när
den suveräna statens strukturer har ryckts undan, vilket vi har
erfarenhet av i vår egen kultur.
Kiedy czytam dzisiaj papieski list do artystów, wspomi­nam
i tamten wzruszający dzień. Ale czytając tekst, obecnie widzę,
że jest on znakomitą sumą licznych przemówień i homilii kie­
rowanych do artystów. Szczególnie doniosłym tekstem była
homilia w czasie beatyfikacji Fra Angelico (1984), czy w dniu
odsłonięcia (po konserwacji) fresków Michała Anioła w Kap­
licy Sykstyńskiej 8 kwietnia 1994 roku.
A w czasie wizyty biskupów polskich ad limina aposto­
lorum w lutym 1998 roku Jan Paweł II powiedział m. in.:
Naturalnym sprzymierzeńcem moralnego odrodzenia społeczeństwa może i powinna być nauka i kultura.
Homilie te świadczą o wyraźnie zarysowanej wizji duszpas­
terstwa Papieża. W tej wizji kultura, sztuka i nauka stanowią
jeden z zasadniczych fundamentów kształtowania wartości
w życiu zbiorowym i osobistym współczesnego człowieka.
Lektura Listu do artystów uświadomia nam, że jest on opar­
ty na wskazaniach Soboru Watykańskiego II dotyczących re­
lacji między Kościołem, kulturą, tradycją i perspektywami
pracy duszpasterskiej. Chodzi o dokumenty dotyczące litur­
gii, ewangelizacji kultury, jak również inkulturacji, czyli
przyswojenia przez Kościół innych kultur w pracy misyj­
nej.
12
När jag idag läser påvens brev till konstnärer, minns jag
detta gripande möte med honom. Jag inser numera att denna
text utgör en sammanfattning av många tal och predikningar
på samma tema. Särskilt viktiga var predikningarna i sam­
band med Fra Angelicos saligförklaring 1984 och vid avtäck­
ningen av Michelangelos restaurerade fresker i Sixtinska ka­
pellet den 8 april 1994.
Vid de polska biskoparnas traditionella besök ad limina
apostolorum i februari 1998 sade påven bland annat:
Vetenskap och kultur kan och bör utgöra naturliga bundsförvanter i samhällets moraliska pånyttfödelse.
Dessa budskap vittnar om hans tydliga vision där kultur, konst
och vetenskap tillhandahåller en värdegrund för den moderna
människans liv som individ och som medlem i ett kollektiv.
Det är uppenbart att Brevet till konstnärer stödjer sig på
andra Vatikankonciliets anvisningar beträffande sambanden
mellan kyrka, kultur, tradition och själavårdsarbetets olika
perspektiv. Det är dokument som rör liturgi, kulturens evang­
elisering samt även inkulturation, dvs. assimilering av andra
kulturer i kyrkans missionsarbete.
Det vackra som en danande faktor för människans tro är
ett tema som upprepade gånger återkommer i ett så viktigt
dokument som Katolska kyrkans katekes.
I sin öppenhet för kulturfrågor fortsätter Johannes Paulus II i
Paulus VI:s spår. Denne påve kunde i konsten, även i samtids­
konsten, spåra kännetecknen av samtidsmänniskans drama. I
Jean Guittons Samtal med Paulus VI bekänner påven:
”Om konstnärernas stöd någon gång uteblev, skulle det ha saknats något i den prästerliga gärningen. … Ja, för att på ett passande sätt kunna uttrycka det intuitivt skönas hemlighet måste
man förena prästerskapet med konsten.
Han frågar:
O konstens välsignade röst, det magiska ekot, … när skall du
tala till oss igen med din övermänskliga charm?
I dessa ord kan man utläsa hans oro om samtidskonstens
framtid, över dess separation från livet, ett ofattbart, uppsli­
tande drama (så uttrycker Paulus VI det). Ur hans texter kan vi
ofta utläsa en sorg över att kyrkan har glömt konstnärerna:
Vi har samtalat med er för litet, umgåtts med er för litet, beundrat er och slutit er till oss för litet. … Må påven åter bli det som
påvar alltid har varit: konstnärernas sanne och tillgivne vän.”
Paulus VI hade inte helt och fullt förstått konstens utveck­
ling och samtidskonstens språk. Konst har beträtt omänskliga vägar, utropade han. Genom att börja samla samtida verk, resa
mitt i Vatikanens renässanshjärta en modern hörsal som bär
hans namn, initiera radikala ombyggnadsarbeten inne i själva
Vatikanpalatset påbörjade han en storslagen dialog med kul­
turens värld.
Det var Paulus VI som grep i sina händer en korsstav med
en expressiv bild av Kristus den korsfäste, ett förnämligt sam­
tida konstverk – vilket på den tiden var en betydelsefull och
modig gest. När Johannes Paulus II stödde sig på denna kors­
Również uważna lektura Katechizmu Kościoła Katolickiego
pozwala dostrzec, że i w tym, tak ważnym dokumencie, szereg
razy pojawia się motyw piękna jako wartości kształtującej dzi­
siaj wiarę człowieka.
Jan Paweł II w swym otwarciu na sprawy kultury kontynuuje
myśl Pawła VI, papieża, który dostrzegł w sztuce, także sztuce
współczesnej, symptom dramatu współczesnego człowieka. W Dia­
logach z Pawłem VI Jeana Guittona czytamy wyznanie Papieża:
Gdyby zabrakło nam kiedyś pomocy artystów, posługiwanie kap­
łańskie odczułoby jakiś brak ... Tak, żeby można było odpowiednio wyrazić tajemnicę intuicyjnego piękna, trzeba zespolić
kapłaństwo ze sztuką.
Dalej Paweł VI pyta:
O błogosławiony głosie sztuki, magiczne echo (...) kiedy przemówisz do nas znowu swoim nadludzkim czarem?
W tych słowach odczytać można niepokój Pawła VI o los
sztuki współczesnej, o jej „oderwanie od życia”, niepojęty, roz­
dzierający dramat (takich określeń używa Paweł VI). Wiele razy
czytamy w jego tekstach słowa żalu, że Kościół zapomniał
o artystach:
Za mało z wami rozmawialiśmy, za mało byliśmy z wami, za
mało was podziwialiśmy i przygarnialiśmy. (...) Oby papież stał
się znowu tym, kim był zawsze – serdecznym i szczerym przyjacielem artystów.
Paweł VI nie do końca rozumiał ewolucję sztuki i języka
sztuki współczesnej. Sztuka weszła na drogi nieludzkie – wołał.
Inicjując gromadzenie dzieł sztuki współczesnej, wznosząc w ser­
cu renesansowego Watykanu nowoczesny gmach auli nazywanej
jego imieniem, doprowadzając do radykalnych prac architek­
Stanisław Rodziński
Czarny dom/Svart hus, 2000,
olej na płótnie/olja på duk
13
tonicznych wewnątrz samego Pałacu Apostolskiego, rozpoczął
w naszych czasach wielki dialog ze światem kultury.
To przecież Paweł VI ujął w dłonie krzyż pasterski z ekspre­
syjnym wizerunkiem Chrystusa Ukrzyżowanego, znakomite
dzieło sztuki współczesnej, co w swoim czasie było gestem zna­
czącym i odważnym. Jan Paweł II, wspierając się na tym krzyżu,
kontynuuje myśl papieża Montiniego, ale czyni to z wielu po­
wodów inaczej – nie boleje nad brakiem zrozumienia przesłania
dzieł, nie jest estetą zaniepokojonym losami sztuki. Nie ozna­
cza to, że akceptuje zamęt kryteriów w sztuce. Nie oznacza to
również, że nie dostrzega zjawisk niepokojących.
Jeśli zestawiam spojrzenie obu papieży na sprawy kultury,
to również dlatego, że ich własne, osobiste doświadczenie kul­
tury było różne. Zaryzykuję twierdzenie, że Paweł VI patrzył
na tę sprawę z perspektywy kogoś, kto wyrósł i dojrzewał
w wiel­­kiej ojczyźnie sztuki, która swą formą i treścią nieustan­
nie wspomagała człowieka. Jan Paweł II dostrzega kulturę
jako odwieczny znak tożsamości społeczeństwa. Widzi kulturę
i sztukę jako wartości, które pozwalają obcować z pięknem, ale
i jako spoiwo w czasach zagrożenia i niewoli. Rzecz jednak nie
w tym, by zestawiać myśli i teksty obu papieży. Istotne jest to,
że doświadczenie człowieka przychodzącego z dalekiego kraju
pozwala widzieć szerzej i głębiej.
Pamiętajmy też, że rozważania obu papieży dzieli trzydzie­
ści lat. Te trzydzieści lat oznacza bogatsze doświadczenie du­
szpasterskie, widzenie świata i Kościoła w jeszcze większej
zło­żoności i tragizmie losów. Przypomnienie norwidowskiego
rozumienia piękna – Bo piękno na to jest, by zachwycało / do
pracy – praca, by się zmartwychwstało – to przypomnienie
sensu pracy, a w istocie wskazanie sensu pracy twórczej jako
źródła Nadziei i Zmartwychwstania.
stav, fortsatte han i samma tankespår men av skilda skäl gjor­
de han det annorlunda: han sörjer inte över den bristfälliga
förståelsen av konstverkens budskap, han är ingen estet som
oroar sig för konstens framtid. Det betyder inte att han ac­
cepterar normförvirringen i konsten. Det betyder inte heller
att han blundar för oroväckande företeelser.
Att jag jämför dessa två påvars kultursyn beror delvis på
att deras egna personliga erfarenheter på kulturområdet var
olika. Jag vågar påstå att Paulus VI:s perspektiv hade formats
av hans uppväxt och fostran i det stora kulturlandet där kon­
stens form och innehåll oupphörligt finns till stöd för män­
niskan. Johannes Paulus II uppfattar kulturen som samhällets
urgamla identitetsemblem. Kultur och konst representerar för
honom de värden som gör det möjligt att umgås med det
sköna, men även som det som håller ihop i tider av fara och
ofrihet. Man skall dock inte ställa de två påvarnas tankar och
texter mot varandra. Det väsentliga är att erfarenheten av att
ha kommit från ett fjärran land ger ett bredare och djupare
perspektiv.
Låt oss inte glömma att trettio år skiljer påvarnas funde­
ringar åt. Dessa trettio år har mynnat ut i en rikare präster­
lig erfarenhet, i förmågan att se på världen och kyrkan i ett
perspektiv av ännu mera komplexa och tragiska öden. Att
påminna om Cyprian Kamil Norwids sätt att uppfatta skön­
heten: Det sköna får oss att tjusas av möda, / Mödan gör att vi
uppstår från de döda, det är att påminna om meningen med
arbetet och i själva verket att peka ut skapande arbete som
hoppets och uppståndelsens källa.
Påvens brev till konstnärer utgör alltså ett mycket viktigt
dokument: det bringar ordning i relationerna mellan Gud
och det vackra samt mellan Gud Skaparen och den skapande
Stanisław Rodziński
Czarny dom/Svart hus,
olej na płótnie/olja på duk
14
människan. Men den skapande människan är inte bara en
konstnär utan även någon som formar sitt eget liv. I detta
ögonblick framstår påvens brev inte enbart som poetens ord
till bröderna i konsten. Nu förvandlas det till ett herdebrev
från en människa som, väl medveten om konstens komplexi­
tet, inte glömmer bort skapandets vidare innebörd som ar­
bete med ens egen utveckling. En konstnär vet hur man skapar föremål men detta i sig säger ingenting om hans karaktär. I
denna formulering betraktas konstnärligt skapande som en
form av karaktärsdanande arbete. Konsthistoria, skriver Jo­
hannes Paulus II, handlar alltså inte bara om konstverken utan
även om människorna.
Efter att ha behandlat grundproblemet, det vill säga frågan
om Guds skapelsekraft och människans skapande förmåga,
tar han sig an nästa spörsmål som han betecknar som evangeliets fruktsamma förbund med konsten.
Här inleds ett omfattande resonemang där påven analy­
serar utvecklingen av konstens språk under de viktigaste his­
toriska perioderna för att visa hur människans-konstnärens
vägar har märkts av spåren efter hans verk, hur de har närmat
sig Gud eller fjärmat sig från honom, hur de har förblivit det
mänskliga dramats vittne till och med när de gick Skaparen
förbi. När han kommer till den nyaste tiden, minns Johan­
nes Paulus II påven Paulus VI och hans möte med konstnärer
i Sixtinska kapellet.
Låt oss här återkomma till skillnaden i de två påvarnas sätt
att betrakta konsten.
Paulus VI:
Konst bör ge oss vingar … Men samtidskonsten ger oss inte alltid
vingar, gör oss inte alltid lyckligare. Ibland gör den mig förbryllad, häpen, fjärmad.
Johannes Paulus II:
Till och med när konstnären stiger ner i själens mörkaste avgrunder eller berättar om den mest omskakande ondskan, uttrycker
han på ett sätt den allmänna väntan på återlösning.
Jag tycker att dessa ord är relevanta därför att de inte sönd­
rar, inte avskärmar, inte inkräktar på skapandets hemlighet,
där överraskande betydelser kan leda våra tankar mot både
hopplösheten och epifanin.
Kyrkan behöver konsten, det är brevets nästa tema. Även
här bör man återkomma till Paulus VI, men även till kardinal
Joseph Ratzinger, numera Benedictus XVI, som i sin Rapport
om tron skrev:
Kristendomens apologi skulle kunna stödjas på endast två argument: helgonen som kyrkan har fått att träda fram, och konsten
som växer ur dess inre. En teolog som inte älskar konst kan vara
farlig. Sådan blindhet och dövhet inför det vackra kan inte betraktas som något underordnat.
Konstverkets roll som ett vittnesmål om överlevnaden, men
även som en bild av människans inre liv, är mycket viktig.
Uppmärksam lektyr av konstnärernas egna texter om konst
(här kan man nämna Delacroix, van Gogh, Makowski, Tar­
kowski, Chmielowski, Lutosławski och även de omskakande
samtalen med Francis Bacon) bekräftar den påvliga diagno­
List Ojca Świętego Jana Pawła II do artystów jest więc doku­
mentem bardzo ważnym: jest wykładem porządkującym za­
gadnienia i relacje między Bogiem i Pięknem oraz między
Bogiem Stwórcą a człowiekiem-twórcą. Ale człowiek-twórca
to nie tylko artysta, to również człowiek − twórca własnego
życia. W tym momencie list papieski staje się więc nie tylko
słowem poety do współbraci w sztuce, staje się po prostu lis­
tem pasterza, człowieka, który będąc świadom całej zło­żoności
sztu­ki, nie zapomina o najszerszym rozumieniu twórczości,
rozumienia jej jako pracy nad własnym rozwojem każdego
z nas. Artysta umie wytwarzać przedmioty, ale to samo z siebie nic jeszcze nie mówi o jego charakterze moralnym– to
sfor­mułowanie jest ważne dlatego, że pozwala spojrzeć na
twór­czość artystyczną jako na formę pracy nad sobą. Tak
więc historia sztuki – pisze Jan Paweł II – nie jest tylko historią
dzieł, ale również ludzi.
Porządkując problem zasadniczy, a więc zagadnienie st­
wórczej mocy Boga i twórczości człowieka, który z Bożego
powołania jest współtwórcą swojego życia, ale w wyniku ofi­
arowanych talentów i umiejętności – też twórcą swych dzieł,
Jan Paweł II omawia zagadnienie kolejne. Określa je jako owocne przymierze Ewangelii i sztuki.
Tutaj rozpoczyna się obszerne rozważanie, w którym Pa­
pież analizuje etapy rozwoju języka sztuki w najważniej­szych
okresach dziejów, aby wskazać, jak drogi człowieka−artysty
wyznaczały trop jego dzieł, jak zbliżały one do Boga lub
od Niego oddalały, jak wreszcie pozostawały świadkiem
ludzkiego dramatu nawet wtedy, gdy rozmijały się ze Stwór­
cą. Omawiając czasy najnowsze, Jan Paweł II wspomina
Pawła VI i jego spotkanie z artystami w Kaplicy Syks­
tyńskiej.
I tutaj powrócę do różnicy w spojrzeniu obu papieży na
sztukę.
Paweł VI:
Sztuka powinna uskrzydlać ... Ale sztuka współczesna nie zawsze uskrzydla i uszczęśliwia, czasem staję wobec niej osłupiały,
zaskoczony daleki.
Jan Paweł II:
Nawet wówczas, gdy artysta zanurza się w najmroczniejszych
otchłaniach duszy, lub opisuje najbardziej wstrząsające przejawy zła, staje się w pewien sposób wyrazicielem powszechnego
oczekiwania na odkupienie.
Sądzę, że te słowa są tak ważne dlatego, że nie dzielą, nie
odgradzają, nie naruszają tajemnicy twórczości, która może
mieć również swe zaskakujące sensy i obok skłaniania ku bez­
nadziei, może kierować naszą myśl ku epifanii.
Kościół potrzebuje sztuki – to kolejne rozważanie w Liście.
I tutaj należy ponownie wspomnieć apele Pawła VI, ale i wy­
powidzi kardynała Josepha Ratzingera, dzisiejszego papieża
Benedykta XVI, który w Raporcie o stanie wiary pisał:
Apologia chrześcijaństwa mogłaby oprzeć się tylko na dwóch argumentach: Świętych, których wyłonił Kościół, i Sztuce, która wyrasta z jego
wnętrza. ... Teolog, który nie kocha sztuki, może być niebezpieczny. Ta
bowiem ślepota i głuchota na piękno nie są sprawą drugorzędną.
15
Rola dzieł sztuki jakoświadectwa przeżycia, ale również jako
obrazu wewnętrznego życia człowieka, świadka i uczestnika
dziejów, jest tu ogromnie ważna.
Uważny czytelnik tekstów o sztuce, które napisali artyści
(a warto tu wspomnieć Delacroix, Van Gogha, Makowskiego,
Tarkowskiego, Chmielowskiego, Lutosławskiego a nawet wstrzą­
sające rozmowy z Francisem Baconem) potwierdzi papieską
diagnozę przejmujących dramatów sztuki współcze­snej i współ­
czesnej kultury; jej fundamentem są znajomość świata i wiele
godzin modlitwy. Kościół potrzebuje sztuki jako świadectwa
wiary. Potrzebuje sztuki, bo wyraża ona ludzkie doznania i prze­
życia, kondycję współczesnego człowieka, jego rozpacz, zagu­
bienie i samotność; jego wiarę, nadzieję i miłość.
Czy sztuka potrzebuje Kościoła? – to kolejne pytanie Papieża,
który zastanawia się, na ile może ono brzmieć prowokacyjnie.
Jan Paweł II:
Artysta nieustannie poszukuje ukrytego sensu rzeczy, z wielkim
trudem stara się wyrazić rzeczywistość niewysłowioną. Nie sposób więc nie dostrzec, jak wielkim źródłem może być dla niego
ta swoista «ojczyzna duszy», jaką jest religia. Czyż nie w sferze
religii człowiek zadaje najważniejsze pytania osobiste i poszukuje ostatecznych odpowiedzi egzystencjalnych?
Natchnienie to zatem rezultat pracy nad sobą, skupienia i po­
ważnego patrzenia w siebie i na otaczając świat. To oczywiście
również tajemnica. Ale nie owoc histerii, lecz poruszenia wyo­
braźni, ciszy a nieraz iluminacji.
Beatyfikacja Jana Pawła II skłania do wspomnień, ale nie
są to wspomnienia sentymentalne.
Miałem wielkie szczęście poznać Kardynała Wojtyłę, odbyć
z Nim wiele rozmów jeszcze kiedy współpracowałem regular­
nie z Tygodnikiem Powszechnym. Będąc w Rzymie zawsze
odwiedzałem Jana Pawła II, pytał mnie o sprawy polityczne,
o sytuację w sztuce, o to, co w sztuce zasługuje na uwagę, co
niepokoi. Zapamiętam te rozmowy, nie zapomnę ich klima­
tu, serdeczności i zwyczajnej ciekawości Jana Pawła II, który
pytał o sprawy sztuki jak artysta, jakim przecież pozostał na
zawsze.
W dzisiejszym świecie, a przecież znamy ten świat dzięki
mediom jak nigdy dotąd – wśród niepokojów, nieszczęść i dra­
matów – przypominam sobie często o miejscu sztuki, jak je
postrzegał Jan Paweł II – właśnie patrząc na dramaty narodów,
państw, zwyczajnych ludzi.
Tak więc sztuka nie jako luksus i dodatek do życia, nie
ekskluzywne spotkania i wernisaże. Sztuka jako jeden z bardzo
ważnych obszarów, dzięki którym życie człowieka może stać
się bogatsze, pełne skupienia, nieraz radosne, ale nade wszys­
tko coraz bliższe wartościom Prawdy, Dobra i Piękna.
W życiu i świętości Jana Pawła II – zachwyt nad światem,
ale i nad dziełami sztuki, o czym czytamy w Tryptyku Rzymskim – ukazuje istotę sztuki i twórczości jako dróg do innych
ludzi i do Boga. ❖
Stanisław Rodziński
16
sen av konstens och kulturens gripande samtidsdrama; denna
diagnos stödjer sig på kunskapen om världen samt många
timmar i bön. Kyrkan behöver konsten som ett vittnesmål
om tron. Konsten behövs därför att den uttrycker mänskliga
upplevelser och erfarenheter, den samtida människans belä­
genhet, hennes förtvivlan, vilsenhet och ensamhet, hennes
tro, hopp och kärlek.
Har konsten behov av kyrkan? – här ställer påven nästa fråga
och funderar om den inte framstår som provokativ. Johan­
nes Paulus II:
Konstnären söker oupphörligt efter tingens inre mening, bemödar
sig att uttrycka den outsägbara verkligheten. Det är uppenbart
att religionen, denna egenartade «själens hemort», kan utgöra
en outsinlig källa för konstnären. Det är ju inom den religiösa
sfären som människan ställer de viktigaste personliga frågorna
och söker efter de slutgiltiga existentiella svaren.
Inspiration är alltså resultat av arbetet med sig själv, av att
ha koncentrerat sig och seriöst skärskådat sig själv och den
omgivande världen. Den är naturligtvis även en förborgad
hemlighet men den föds inte ur hysterin utan ur fantasins
rörelse, ur tystnad och inte sällan ur en avklarnad insikt.
Johannes Paulus II:s saligförklaring inbjuder till minnen
men det är inte frågan om sentimentalitet. Jag hade förmånen
att lära känna Karol Wojtyła och tala med honom åtskilliga
gånger när han fortfarande var en polsk ärkebiskop och se­
dermera kardinal. Jag besökte honom närhelst jag var i Rom.
Han frågade om politik, om situationen i konsten, om sådant
som förtjänar uppmärksamhet eller oroar. Jag kommer att
minnas dessa samtal, deras varma atmosfär och påvens ny­
fikenhet när han förhörde sig om konsten som den konstnär
han hade varit och förblivit.
I en värld som vi ju tack vare medierna känner bättre än
någonsin tidigare, bland alla orosmoment, katastrofer och
dramatiska skeenden erinrar jag mig om konstens roll som
Johannes Paulus II såg den. Det gör jag när jag begrundar
nationernas, ländernas och människornas dramatiska öden.
Det handlar inte om konst som livets lyxiga bihang, inte om
exklusiva tillställningar och vernissager utan om konst som
en av de mycket viktiga domäner som gör livet rikare, förtä­
tat, ibland glädjefullt men framför allt närmare det sanna, det
goda och det sköna.
Johannes Paulus II:s förtjusning över världen och även över
konstverken visar konstens och skapandets väsen som vägar
till andra människor och till Gud. ❖
Stanisław Rodziński
Potop uczuć En störtflod av kärlek
Justyna Machałowska
S
B
tudnia błyszczy. Stoi pośrodku podwórza, w połowie
okry­ta śniegiem. Obok studni kobieta z dzbankiem i męż­
czyzna. Mężczyzna przytula kobietę i zmarzniętą ręką
gładzi jej włosy. Za chwilę powie jej coś, co zmieni bieg ich
życia, a mnie pozwoli oglądać po części to samo, co oni miasto.
Kobieta jest Polką, a mężczyzna Szwedem, miasto nazywa się
Nowy Sącz, i z czterech stron otaczają je baszty i góry. Jest noc,
grudzień, rok 1655.
Rok 1655, a zwłaszcza jego ostatnie miesiące są dla Sącza
bardzo trudne. Polskę najeżdża świetnie wyposażona armia
szwedzka, dowodzona przez króla Karola Gustawa, która ni­
czym potop zalewa cały kraj. Król Polski Jan Kazimierz zosta­
je zmuszony do opuszczenia kraju, a miasta polskie, jedno po
drugim, zajmują Szwedzi.
Nowy Sącz również zostaje zajęty. Dzieje się to w paździer­
niku 1655 roku. Początkowo miasto dostaje się pod dowódz­
two pułkownika Forgwella, człowieka dużej kultury, i pod
jego rządami nie ponosi żadnych strat. Niestety w połowie
listopada Forgwell zostaje odwołany, a jego miejsce zajmuje
podpułkownik Stein. Od tej chwili wszystko się zmienia. Mia­
sto zaczyna być uciskane daninami i kontrybucjami, tak, że
nie starcza mieszczanom funduszy na ich wypłacanie. Nas­troje
niezadowolenia potęgują jeszcze zwykłe grabieże, połączone
z przeszukiwaniem kościołów i klasztorów. Stein nakazuje tak­
że sądeczanom oddanie posiadanej przez nich broni. W tej
sytuacji wielu mieszczan opuszcza miasto i zasila oddziały
partyzanckie działające w okolicy. Jeden z oddziałów pod do­
wództwem braci Jana i Kazimierza Wąsowiczów planuje zaję­
cie Nowego Sącza. Gdy wiadomość ta dociera do Steina po­
dejmuje on dramatyczną decyzję: postanawia rozbić oddział
Wąsowiczów, a w mieście dokonać rzezi i spalić je.
runnen blänker. Den står mitt på en gård, till hälf­
ten täckt av snö. Bredvid brunnen en kvinna med en
kanna, och en man. Mannen håller om kvinnan och
stryker henne över håret med sin frusna hand. Snart säger han
något som kommer att förändra deras liv, och låter mig be­
trakta delvis samma stad som de. Kvinnan är polska och man­
nen är svensk, staden heter Nowy Sącz, och de är omgivna av
försvarstorn och berg. Det är natt och december, år 1655.
År 1655, i synnerhet de sista månaderna, var mycket svåra
för Nowy Sącz. Polen invaderades av den välutrustade svenska
armén, under befäl av kung Karl X Gustav, och som vällde in
över landet som en störtflod. Den polske kungen Jan II Ka­
zimierz hade tvingats lämna landet och de polska städerna
intogs en efter en av svenskarna.
Även Nowy Sącz intogs. Det skedde i oktober år 1655. In­
ledningsvis stod staden under befäl av överste Forgwell, en
mycket bildad människa, och led inga förluster under hans
styre. Dessvärre återkallades Forgwell i november och övers­
telöjtnant Stein intog hans plats. Därefter förändrades allt.
Staden ålades sådana tributer och krigsskatter att invånarnas
tillgångar inte räckte för att betala dem. Missnöjet förstärk­
tes ytterligare av vanliga plundringar, och kyrkor och kloster
genomsöktes. Dessutom beordrade Stein invånarna att lämna
ifrån sig alla vapen. Många av stadens borgare beslutade sig
då för att lämna Nowy Sącz och ansluta sig till de partisan­
förband som finns i trakterna. Ett av förbanden, under befäl
av bröderna Jan och Kazimierz Wąsowicz, planerade att inta
Nowy Sącz. När Stein fick kännedom om detta fattade han
ett drastiskt beslut: han bestämde sig för att krossa bröderna
Wąsowicz förband, anställa ett blodbad och bränna ner sta­
den.
I właśnie w tym dramatycznym momencie musimy wró­cić
do studni i stojących obok niej osób. Kobiety z dzban­kiem
i mężczyzny, który za chwilę wyjawi jej tajemnicę. Kobieta
jest tutejszą mieszczką, a mężczyzna szwedzkim oficerem.
Oboje, według podań, biorą udział w wojennej sądecko –
szwedzkiej historii rozgrywającej się w 1655 roku. A dzieje ich
znajomość obejmują punkt zwrotny tej historii: wyjawienie
tajemnicy przez oficera. Oficer ten zakochany jest w sądeckiej
dziewczynie. Zna już rozkaz Steina nakazujący wojsku przy­
I det här dramatiska momentet måste vi återvända till brun�­
nen och personerna vid den. Kvinnan med kannan och man­
nen som strax ska avslöja en hemlighet för henne. Kvinnan
hör till stadens borgerskap, mannen är en svensk officer.
Enligt legenden deltog de båda i kriget där både Sverige
och Nowy Sącz var inblandade och som utspelade sig år 1655.
Och deras bekantskap utgjorde vändpunkten i denna historia:
när officeren avslöjade hemligheten. Officeren var förälskad i
flickan från Nowy Sącz. Han kände redan till Steins order om
17
gotowanie się do zniszczenia miasta i jego mieszkańców,
nie chcąc jednak, by jego kochanka wraz z krewnymi ginęła,
ostrze­ga ją przed nachodzącą zagładą. Dziewczyna pozna­wszy
tajemnicę, postanawia uratować Nowy Sącz, biegnie z tą wia­
domością poza mury miasta, przekazuje ją pisarzowi miejskie­
mu Jędrzejowi Szczyckiemu, który daje znać o wszy­stkim pols­
kiemu wojsku i braciom Wąsowiczom.
W ten sposób 13 grudnia 1655 roku, bracia Wąsowiczowie
wraz z mieszczanami, wyprzedzając atak Steina, uderzają na
stacjonujące w Sączu szwedzkie wojsko . Na pomoc przybywa
im także piechota nawojowska pod dowództwem Felicjana
Kochowskiego oraz piechota spiska Jerzego Lubomirskiego.
Po kilku godzinach Sącz zostaje oswobodzony. Wydarzenia
te poprzedzają o 13 dni zwycięską obronę Częstochowy. Na
wieść o tym zwycięstwie król Jan Kazimierz wraca do Polski,
aby stanąć na czele obrony kraju, a Nowy Sącz otrzymuje od
niego pergamin z podziękowaniem za dzielność. Jest więc
Sącz pierwszym polskim miastem, które zrzuca szwedzką
zależność. Tę wiadomość przekazują sobie Polacy z ust do ust.
Jednak wszystkie opowieści o jego wyzwoleniu zaczynają się
zawsze od historii miłości sądeczanki i szwedzkiego oficera.
Wiele lat później, historia ta zachwyca Mieczysława Roma­
nowskiego – przedstawiciela ostatniej fazy polskie­go ro­man­
tyzmu. Na jej kanwie pisze w 1861 roku poemat mieszczański
Dziewczę z Sącza. Nieznanym dotychczas z naz­wiska bohate­rom
nadaje imiona: Basi i Oskara. W jego poemacie zakochani, w
punkcie zwrotnym opowieści, spo­tykają się nocą przy studni.
To właśnie tutaj mężczyzna wyjawia kobiecie tajemnicę.
Oskar i Basia są w poemacie Romanowskiego bohaterami na
wskroś romantycznymi.
Nowy Sącz, szwedzka kapliczka/”svenska” kapellet
18
att staden och dess invånare skulle utplånas men han ville inte
att hans käresta och hennes släktingar skulle dö, så han var­
nade henne för förintelsen som nalkas. När flickan fick reda
på hemligheten beslutade hon sig för att rädda Nowy Sącz,
hon sprang med nyheten ut genom stadsmuren och framförde
den till en av stadens författare, Jędrzej Szczycki, som under­
rättade den polska hären och bröderna Wąsowicz.
Så gick det till när bröderna Wąsowicz tillsammans med
stadens borgare undgick Steins attack och slog till mot den
svenska hären som var stationerad i Nowy Sącz. Även ett in­
fanteri under befäl av Felicjan Kochowski kom till deras und­
sättning samt Jerzy Lubomirskis infanteri. Efter några tim­
mar var Nowy Sącz befriat. Händelserna föregick det seger­
rika försvaret av Częstochowa med tretton dagar. När kung
Jan II Kazimierz nåddes av nyheten om segern återvände han
till Polen för att ställa sig i täten för landets försvar, och Nowy
Sącz tackades för sin tapperhet med ett pergament. Nowy
Sącz var således den första polska staden som frigjorde sig
från det svenska oket. Polackerna spred nyheten från mun till
mun. Men alla berättelser om stadens befrielse började alltid
med kärlekshistorien mellan flickan från Nowy Sącz och den
svenske officeren.
Många år senare blev Mieczysław Romanowski – represen­
tant för den polska romantikens sista fas – fascinerad av his­
torien. Med den som bakgrund skrev han 1861 en dikt, Jungfrun från Nowy Sącz. De hittills namnlösa huvudpersonerna
gav han namnen Basia och Oskar. I hans dikt, vid berättelsens
vändpunkt, träffas de förälskade vid brunnen om natten. Det är
då mannen avslöjar hemligheten för kvinnan. Oskar och Basia är
i Romanowskis dikt rakt igenom ett par romantiska hjältar.
Nowy Sącz, bazylika/basilika
Oskar vet att det är jämställt med förräderi att avslöja en mi­
litär hemlighet. Men han beslutar sig för att göra det för att
rädda en älskad person och hennes närmaste.
Handen, ej hjärtat, är i tjänst hos kungen.
Hellre hugger jag av den än befläckar
Med ert blod, när Stein era liv vill släcka.
Men om än handlös, skall jag dig befria
Ur blod och lågor!
Hon inser att hennes käresta genom att avslöja hemlighe­
ten utsätts för ett dödligt hot från två stridande parter och
springer ut på stridsfältet för att skydda honom med sitt eget
bröst.
Ett skott gick av, slog rakt mot Oskars hjärta ...
Han föll.
Basia såg blod ur såret skumma,
Vid likets bröst hon sätter sig förstummad,
Hon föll … Så fälls av lien liljans blomma.
(översatt från polska av Jurek Hirschberg)
Oskar överger inte sina kamrater och ger sig ut i strid till­
sammans med dem. Basia lyckas inte skydda hans hjärta mot
kulan och strax därefter slutar även hennes hjärta att slå. För
i Romanowskis dikt dör Basia och Oskar tillsammans. Be­
skrivningarna av deras död varierar dock i legenderna från
Nowy Sącz. Enligt en del dör de älskande tillsammans, enligt
andra lämnar kvinnan, försjunken i sorg, staden och beger sig
mot Ungern. Det är emellertid mycket sannolikt att officeren
som stått modell för Oskar begravdes tillsammans med de
andra svenska soldaterna utanför stadsmuren.
På den platsen reste invånarna i Nowy Sącz hundra år senare
Markuskapellet. Men det är inte med namnet Markus som
kapellet förknippas, på grund av platsen där det står kallas
det i folkmun för ”svenska” kapellet. Det ”svenska” kapellet
pryds av ett fyrkantigt litet torn, ett fyrtorn med en skulptur
av en bedrövad Jesus, och står i korsningen av Jagiellonska­
gatan och Tadeusz Kościuszkogatan. Det är också ett stående
inslag på kartan för dem som besöker Nowy Sącz. Man kan
fråga vem som helst man möter i Nowy Sącz om det mest be­
römda kapellet i trakten och personen i fråga kommer utan
att tveka peka ut just detta kapell och kallar det naturligtvis
för det ”svenska”.
Jag funderar nu på varför just det namnet blivit så allmänt
spritt i Nowy Sącz. Beror det bara på den historiska plats som
förknippas med svenskarna och där kapellet står? Eller kan­
ske även minnet av kärleken mellan flickan från Nowy Sącz
och den svenske officeren förknippas med ordet, minnet av
en olycklig kärlek som dock räddade staden och hjälpte dess
invånare att återfå friheten. Kanske är det så att adjektivet
”svensk” inte bara har en historisk, utan även en känslomäs­
sig dimension. ❥
On wie, że wyjawienie wojskowej tajemnicy równa się zdra­
dzie. Decyduje się jednak zdradzić, by ocalić ukochaną osobę
i jej bliskich.
Ta dłoń, nie serce, u króla ma służbę.
Sztajn krwi chce waszej, więc się dłoni zbędę,
Utnę, a w waszej krwi kalać nie będę
I wyratuję cię stąd, choć bez dłoni,
Z krwi i płomieni!
Ona, zdając sobie sprawę z tego, że ukochany przez wyja­
wienie tajemnicy narażony jest z dwóch wojujących ze sobą
stron na śmiertelne niebezpieczeństwo, biegnie na pole walki
i postanawia osłonić go własną piersią.
Padł strzał – strzał w serce Oskara uderzył…
On padł.
W krew Basia wpatrzyła się blada,
Sama przy piersiach trupa cicha siada,
Padła… Tak kosą ścięta lilia pada.
Oskar nie opuszcza swoich towarzyszy i, razem z nimi,
staje do walki. Basi nie udaje się osłonić jego serca przed
kulą i zaraz potem jej serce także przestaje bić. Bo, w poemacie
Romanowskiego Basia i Oskar umierają razem. W poda­niach
sądeckich opisy ich śmierci są tymczasem różne. Według jed­
nych, kochankowie giną razem, według innych, kobieta po­
grą­żona w smutku po śmierci mężczyzny odchodzi z miasta
w węgierskie strony. Bardzo prawdopodobnym jest jednak to,
że oficer, na którym jest wzorowana postać Oskara, zostaje
pochowany razem z innymi szwedzkimi żołnierzami w pew­
nym miejscu za murami miasta.
W tym miejscu, ponad sto lat później, w roku 1771, sąde­cza­
nie wznoszą kapliczkę pod wezwaniem św. Marka. Ale imię
Marka nie jest z nią kojarzone, kapliczka bowiem, z racji
miejsca, na którym jest wzniesiona, powszechnie zwana jest
kapliczką „szwedzką”. Kapliczka „szwedzka”, zwieńczona
czwo­­roboczną wieżyczką – latarnią, w której umieszczona jest
rzeźba Chrystusa Frasobliwego, stoi u zbiegu ulic Jagiellońskiej
i Tadeusza Kościuszki. Jest też stałym punktem na mapie dla zwie­
dzających Nowy Sącz. Jeśli zapytamy przygodnie spotkanego
sądeczanina o najbardziej znaną kapliczkę w tej okolicy, bez wa­
hania wskaże tę, i nazwie ją oczywiście kapliczką „szwedzką”.
Zastanawiam się teraz, dlaczego właśnie ta nazwa stała
się w Sączu tak powszechną. Czy jest to spowodowane tylko
związanym ze Szwedami historycznym miejscem, na którym
kapliczka została wzniesiona? A może ze słowem tym wiąże się
również pamięć miłości sądeckiej dziewczyny i szwedzkiego
oficera, pamięć miłości nieszczęśliwej, która pomogła jednak
miastu ocaleć i odzyskać wolność. Może więc przymiotnik
„szwedzka” ma tu nie tylko historyczny, ale i uczuciowy wy­
miar. ❥
19
Nära huden
Danka Jaworska Målningar
Dana Rechowicz Dikter
Blisko ciała
Danka Jaworska Malarstwo
Dana Rechowicz Wiersze
Greta
i bönens knutna fingrar
höll hon
sin tro hopp och kärlek
Greta
wiarę nadzieję miłość
trzymała w modlących się
palcach
wokół gęstniał mrok
gotyckiego kościoła
tylko czerwony język
oliwnej lampki
oświetlał obraz Madonny
palce przesuwały się
rytmicznie
nabrzmiałymi modlitwą
wargami
szeptała gorąco
– Zdrowaś Mario…
tu było jej miejsce
tu
za tymi murami
już nawet czepek uszyła
na wzór zakonnego kornetu
w miasteczku
szykowano wesele
jej wesele z synem sąsiada
– O Pani nasza!
Pośredniczko nasza,
Pocieszycielko nasza…
1
20
i kyrkans gotiska valv
tjocknade mörkret
endast oljelampans
röda tunga lyste upp
madonnans tavla
fingrarna flyttade hon
rytmiskt över rosenkransen
hennes av bönen uppfyllda läppar
viskade med hetta
– Ave Maria....
det var här hon hörde hemma
här
bakom dessa murar
till och med sin hätta
hade hon sytt
enligt nunnornas modell
i byn förberedde man
för bröllop
hennes bröllop med grannpojken
– Ave Maria!
Du vår tröst
Du vårt hopp . . .
1
Julietta
kiedy tak szła brzegiem Tybru
z koszem owoców
na kołyszących się biodrach
kłaniały się trzciny i
kwiaty odwracały głowy
odbijająca się w nurcie rzeki
złota wstęga słonecznego blasku
tańczyła w jej zwężonych oczach
blask intensywniał
przedzierał przez
pochylone
w zapatrzeniu drzewa
prześwietlał ją
wypełniał
malował złotym pyłem
pochylając się nad wodą
zobaczyła swój czepek
jak kameleon
z błękitnego stał się
cały złoty
zaszeleściły zdziwione liście
zazdrosne kwiaty
pochyliły głowy
złotym blaskiem otoczona
szła dalej
nucąc O sole mio
Julietta
vassen bugade djupt
och blommorna vände
på sina huvuden
när hon längs Tibern gick
fruktkorgen vilade på
hennes vaggande höfter
det gyllene solskenet
speglade sig i floden och
dansade i hennes kisande ögon
skenet blev starkare
trängde sig igenom
de nyfiket böjda träden
genomlyste
fyllde ut
svepte in henne i
sitt gyllene stoft
1
när hon böjde sig ner
närmare vattenytan
såg hon sin hätta
kameleontlikt bytte den färg
från blå till guld
det gick ett sus genom bladverket
de avundsjuka blommorna
hängde med sina huvuden
nynnande O sole mio
gick hon vidare
insvept i det gyllene solskenet
21
Sophie
Sophie
zwiewna
jak Primavera Botticcelliego
wynurzala się codziennie
z porannego niebytu
biegnąc do piekarni
pachnącej chlebem
skir
som Botticcellis Primavera
dök hon upp varje morgon
ur tomma intet
och gick förbi
med brådskande steg
mot doften av nybakat bröd
som spred sig från bageriet
czyli Primavera aux cheveux noirs
bezskutecznie
próbował na płótnie
uchwycić kolor włosów
pod czepkiem ukryty’
kiedy króregoś ranka
wiatr zerwał jej czepek
wypłynęły spod niego
fale kruczoczarnych włosów
1
22
eller Primavera aux cheveux noirs
förgäves försökte han att
måla på duken
hennes hårfärg
gömd under hättan
så en blåsig dag
rycktes hättan bort
av en vindpust
och en kaskad av vågigt
korpsvart hår
föll över hennes rygg
alcatraz łez
by je uwięzić
na zawsze ujarzmić
nanizałam na nitkę
te ogromne
te rozpaczliwe
te bezsilne
te zmęczone
te jak fontanna
te jak niekończąca się rzeka
zrobiłam z nich sznur korali
zostawiłam tylko
te niezbędne –
codziennego wzruszenia
1
tårarnas alcatraz
för att fånga
tygla dem för alltid
har jag trätt mina tårar
på en tråd
en och en
de stora
de förtvivlade
de hjälplösa
de forsande
de som flödar utan ände
ett helt halsband blev det
de som jag har lämnat kvar
är de oumbärliga
glädjetårararna
DANA RECHOWICZ
Urodzona w Krynicy. Od 1973 mieszka w Szwecji. Ukończyła Filologię
Romańską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pracuje jako redaktor
w Wydawnictwie Norstedts Förlagsgrupp AB w Sztokholmie. Przez
szereg lat współpracowała z Redakcją Polską Szwedzkiego Radia i
Instytutem Szwedzkim. Jest laureatką I Nagrody w konkursie literackim
Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w Szwecji oraz I Nagrody w konkursie
Moja droga do Szwecji ogłoszonym przez Nową Gazetę Polską w
Sztokholmie. W 2004 ukazał się jej tomik wierszy Moja sukienka. W 2005
otrzymała Nagrodę Artystyczną ”NGP”.
DANKA JAWORSKA
Urodzona w Warszawie. Od 1976 mieszka w Szwecji.
Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Warszawie.
ASP w Warszawie (3 lata), ENSAD (Ecole Nationale
Supérieure des Arts Decoratifs), stypendium artystyczne
DAAD (Deutsche Akademische Austausch Dienst) w
Worpswede, Studia eksternistyczne na Wydziale Grafiki
Królewskiej Akademii Sztuki w Sztokholmie.
Kilkadziesiąt wystaw indywidualnych m. in. w Szwecji, Polsce, Danii,
Niemczech, Włoszech.
Udział w wystawach zbiorowych m. in. w Polsce, Szwecji, Norwegii,
Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Francji, Holandii, Włoszech,
Egipcie, Słowenii, Chorwacji, Bułgarii, Bośni i Hercegowinie.
1
DANA RECHOWICZ
Född i Krynica i Polen, bosatt i Stockholm sedan 1973. Fil mag. i franska
vid Jagiellonska Universitet i Kraków. Arbetar som bild- och textredaktör
på Norstedts Förlagsgrupp AB i Stockholm.
Dana Rechowicz har samarbetat med Polska Radions Redaktionen vid
Sveriges Radio samt med Svenska Institutet. Har fått första priset i Polska
Författareföreningens litterära tävling samt första pris i NGPs (polsk
tidning i Sverige) litterära tävling. 2004 kom hennes diktsamling Min
klänning ut på polska . 2005 fick hon tidningens NGP pris – Årets artist.
Dessa dikter är de första skrivna på svenska.
DANKA JAWORSKA
Född i Warszawa. Bosatt i Stockholm sedan 1976.
Studier:
Konstgymnasium i Warszawa. Konstakademien i Warszawa (3 år), Ecole
Nationale Superieure des Arts Decoratifs (ENSAD) Paris samt erhållit
Deutsche Akademische Austausch Dienst (DAAD) Konststipendium från
Atelierhaus i Worpswede, Tyskland.
Danka Jaworska hade c:a 50 separatutställningar bl a i Sverige, Polen,
Danmark, Tyskland, Italien samt deltog i nära 25 samlingsutställningar bl
a i Polen, Sverige, Norge, Storbritanien, USA, Frankrike, Nederländerna,
Italien, Egypten, Slovenien, Kroatien, Bulgarien, Bosnien.
23
część 3/ del 3
Mannen
som lurade ödet
Alexander Orłowski fortsätter en berättelse om sitt ovanliga livsöde
Człowiek,
który oszukał los
Foto: commons.wikimedia.org
Aleksander Orłowski ciągnie opowieść o swoim niezwykłym losie
Jozef Baran
W
1946 roku nie miałem jeszcze zainteresowań filozoficz­
nych, natomiast po czasie doczytałem się, że w obozie
dla wysoko postawionych niemieckich hitlerowców
w Mossburgu, gdzie służyłem w polskim oddziale wartowni­
czym przy armii amerykańskiej, siedział i tam zmarł jeden
z głównych ideologów hitlerowskich, filozof Ernst Krieg. Praw­
dopodobnie eskortowałem go kiedyś do pracy ...
Odszedłem z tego obozu z kilku powodów. Po pierwsze,
żywiłem dużą nienawiść do Niemców i nie umiałem pozbyć
się chęci zemsty. Gdy miałem służbę na wieży i siedziałem
sam z karabinem maszynowym a oni stali w polu – nachodziła
mnie myśł, żeby puścić między nich serię. Bałem się, że kiedyś
mi odbije i to zrobię. Po drugie – na skutek zapewne przeżyć
okupacyjnych nabawiłem się owrzodzenia dwunastnicy i do­
stałem się do szpitala wojskowego. Tam leżałem z miesiąc,
zanim mnie podleczono. Było lato 1946 roku. Uznałem, że woj­
sko nie jest dla mnie. Postanowiłem się więc zdemobilizować.
Pomógł mi w tym przypadek. Kiedy wyszedłem ze szpitala,
dowiedziałem się, że naszą kompanię przeniesiono. Więzy ur­
wały się. Jeszcze przez jakiś czas mieszkałem u Niemki w Moss­
burgu, zastanawiając się, co z sobą zrobić. Mogłem pozostać
u niej, mogłem wyjechać do Stanów, czy Kanady, a nawet do
Izraela. Władze polskie przymykały wtedy oczy na przemyt
Żydów do Izraela w związku z walką prowadzoną z Angli­
kami o Palestynę. Broń była dostarczana z Czechosłowacji,
z Polski natomiast półlegalnie wywożono osoby wojskowe
żydowskiego pochodzenia.
W końcu zdecydowałem się zapomnieć o Wiedniu i
innych możliwościach, i powrócić do Polski. Wiedzio­
ny ostrożnością wyrzuciłem wszystkie zdjęcia i papiery
związane z pobytem w kompanii. Przez cały czas pobytu
w Polsce nikomu o tym nie powiedziałem. Ten rok został
wykreślony z mojej biografii i nigdy nie został wykryty.
Ale mimo wszystko szkoda mi trochę zdjęć, na których
24
Å
r 1946 var jag ännu inte intresserad av filosofi, men
senare läste jag mig till att i lägret för högt uppsatta
nazistförbrytare i Mossburg där jag tjänstgjorde i en
polsk vaktstyrka vid den amerikanska armén fanns och avled
en av nazismens huvudideologer Ernst Krieg. Antagligen har
jag eskorterat honom någon gång till arbetet.
Jag lämnade det lägret på grund av flera orsaker. För det
första hyste jag ett djupt hat gentemot tyskar och kunde inte
bli av med mitt hämndbegär. När jag satt ensam i vakttornet
med ett maskingevär och de stod ute på fältet nedanför greps
jag av tanken att jag skulle tömma ett magasin i dem. Jag var
rädd att jag skulle få en knäpp och göra det. För det andra
fick jag på grund av mina upplevelser under kriget magsår och
hamnade på ett militärsjukhus. Jag fick stanna där ungefär
en månad tills jag blev bra. Det var sommaren 1946. Jag kom
fram till att inte heller armén var min grej så jag bestämde
mig för att lämna det militära. Jag fick hjälp av en tillfällig­
het. Då jag hade lämnat sjukhuset fick jag veta att vårt kom­
pani hade förflyttats och banden brutits. Jag bodde ännu en
tid hos en tyska i Mossburg och funderade på vad jag skulle
ta mig till. Jag kunde resa till Staterna eller Kanada, och till
och med till Israel. I samband med striden med engelsmän­
nen om Palestina så blundade de polska myndigheterna för att
judarna smugglades över till Israel. Man levererade vapen från
Tjeckoslovakien och Polen och i gengäld lät man militärer av
judiskt ursprung halvt legalt lämna landet.
Till slut bestämde jag mig för att glömma Wien och andra
möjligheter och återvände till Polen. För säkerhets skull kas­
tade jag bort alla de fotografier och papper som hade samband
med min vistelse i kompaniet. Under hela den tiden jag har
vistats i Polen har jag inte berättat om detta för någon. Det
året har raderats ut från min biografi och aldrig blivit avslöjat.
Men trots det saknar jag en del fotografier, där jag som 17-18
åring poserar i amerikans uniform.
I Polen letade jag upp en kompis som bodde i Katowice, han
som jag tidigare i Wien hade skänkt två resväskor med kläder.
Hans fru var inte förtjust i min närvaro vilket inte är svårt
att förstå. Under ett halvår förde jag en skandalös tillvaro.
Jag drack upp alla besparingarna från militärtjänstgöringen,
dollar, guld, zloty. Tydligen hade jag inga anlag för alkoho­
lism dock. Efter ett halvårs supande sansade jag mig och blev
övertalad av mina bekanta att åka till polska Schlesien (Opo­
leregionen) för att sätta mig i skolbänken.
I Wojnowice
Skolan bekostades av den centrala styrelsen för kol-och ke­
misk industri och skulle ge mig gymnasial utbildning. Men
det visade sig att jag inte kunde någonting. Det jag hade lärt
mig innan kriget hade jag glömt bort fullständigt. Så jag
körde i alla tentamina. Det som räddade mig var en mycket
bra uppsats i polska språket. Lärarinnan i polska blev beta­
gen och envisades att man skulle anta mig. Jag var då redan
19 år och besatt en vuxens medvetenhet, en som vet nästan
allt om livets gåtor. Som tur var fanns det i skolan i Wojno­
wice en del grabbar i min ålder, som liksom jag hade sko­
lats i livets universitet, och jag fann mig väl till rätta bland
dem. Till att börja med fattade jag inget av matematiken,
särskilt algebran. Men lärarinnan byttes ut mot en ny lä­
rare. Det var en förståndig herre som under en vis tid gav
mig privatlektioner. Jag klarade mig och blev till och med
riktigt bra i det ämnet.
Jag bodde på internat. När det var lov hade jag ingenstans
att åka så jag blev kvar i Wojnowice.
Man kan tycka olika om min cynism. Men, hur kan det
här tolkas? Jag blev osams med skolans rektor av en mycket
simpel anledning. Skolan var belägen på landet och det var
tråkigt som fan. Vi elever kunde gå till byn och flirta med
tyska tjejer, men lärarna kunde inte göra det. De organiserade
istället danskvällar. Till att börja med var allt som det borde.
Vi satt i en allmän sal, åt och dansade. Efter en tid bestämde
rektorn att de som spelade skulle äta i en annan sal tillsam­
mans med lärarna. Vi märkte att de drack på vår bekostnad.
pozuję jako ładny 17-18 letni żołnierzyk w mundurze amery­
kańskim.
W Polsce zgłosiłem się do kolegi, któremu ofiarowałem
kiedyś w Wiedniu parę waliz z ubraniami. Mieszkał w Katowi­
cach. Jego żona nie była zadowolona z mojego pobytu. Trudno
się jej zresztą dziwić:przez pół roku prowadziłem skandaliczny
tryb życia, przepijając wszystkie oszczędności z wojska – do­
lary, złoto, złotówki. Widocznie jednak nie miałem danych na
nałogowca, skoro po półrocznym pijaństwie otrząsnąłem się
i, namówiony przez moich znajomych, pojechałem na Śląsk
Opolski, żeby stać się uczniem w szkole.
W Wojnowicach
Szkoła była opłacana przez centralny zarząd przemysłu węglo­
wego i chemicznego i miała dać wykształcenie na poziomie
licealnym. Tymczasem ja nic nie umiałem. To, czego nau­
czyłem się przed wojną, zapomniałem doszczętnie, tak że ob­
lałem wszystkie egzaminy. Uratowało mnie jedynie bardzo
dobre wypracowanie z języka polskiego. Widocznie ujęło ono
polonistkę, która uparła się, żeby mnie przyjąć. Miałem wte­
dy już 19 lat i świadomość dorosłego człowieka, który wie
prawie wszystko o tajnikach życia. Na szczęście w szkole w
Wojnowicach było trochę chłopców w moim wieku, którzy,
podobnie jak ja, przeszli niezłe uniwersytety życia i czułem
się wśród nich całkiem dobrze. Z matematyki początkowo nic
nie rozumiałem, szczególnie z algebry. Zmieniła się jednak
nauczycielka, przyszedł sensowny pan, który dawał mi przez
jakiś czas prywatne lekcje. Wyszedłem na swoje i byłem nawet
bardzo dobry z tego przedmiotu.
Mieszkałem w internacie. Na wakacje nie miałem dokąd
jechać, siedziałem więc w Wojnowicach.
Można różnie myśleć o moim cynizmie. Co zrobić jednak
z takim faktem. Zadarłem z dyrektorem szkoły z bardzo pro­
stego powodu. Otóż szkoła znajdowała się na wsi i było nudno
jak jasna cholera. My, uczniowie mogliśmy chodzić na wieś i
podrywać niemieckie dziewczyny; nauczycielom nie wypadało.
Organizowali więc wieczorki taneczne. Na początku wszystko
odbywało się normalnie, tzn. siedzieliśmy we wspólnej sali,
Foto: wikipedia.org
25
Foto: Wikipedia.org
Moskwa, Uniwersytet im. Łomonosowa/Moskva, Universitetet
jedli i tańczyli. Ale po jakimś czasie dyrektor zadecydował,
żeby przygrywający nam artyści jedli wraz z nauczycielami
w osobnej sali. Zauważyliśmy, że podlewają sobie kolację
wódką za nasze pieniądze.
Przeciwstawiłem się temu i odtąd miałem z dyrektorem
na pieńku. Można nawet rzec, że dyrektor przegrał konflikt i
chciał się mnie za wszelką cenę pozbyć. Nadarzyła się okazja,
gdy niedługo potem zjawiła się grupa oficerów werbujących
do utworzonej w Warszawie Wojskowej Szkoły Prokuratorów.
Dyrektor mnie pierwszego umieścił na liście kandydatów.
Rekomendując mnie powiedział, że potrafię mówić godzinny
referat bez kartki, co bardzo wojskowym się spodobało. Gdy­
bym był cynikiem, skorzystałbym z sytuacji.
Doskonale wszakże wiedziałem, czym zajmowała się pro­
kuratura w tamtym czasie i po otrzymaniu wezwania do wojska
i stawieniu się w Warszawie przed komisją przyjęć – udawałem
kompletnego idiotę, gorszego od Szwejka. Na każde pytanie
odpowiadałem głupio, siedząc z otwartą gębą. Patrzyli na
mnie z litością i powiedzieli: wiecie co kolego, spróbujcie zdawać
w przyszłym roku. Pozostałych pięciu moich kolegów przyjęto
bez zastrzeżeń.
Kiedy wróciłem do szkoły w Wojnowicach i powiedziałem
dyrektorowi, że mnie nie przyjęto zrobił się czerwony niczym
burak i mało go szlag nie trafił.
Studia w Moskwie
Po szkole w Wojnowicach zdałem na Politechnikę w Gli­
wicach, choć już wtedy podczytywałem sobie do poduszki
filozofów i czułem, że ciągnie mnie w tę stronę. Chemik to
26
Jag protesterade mot detta och blev ovän med rektorn.
Man kan säga att han förlorade konflikten och ville till varje
pris bli av med mig. Något senare fick han ett lämpligt till­
fälle. Det kom en officersgrupp till skolan för att värva till
en nyöppnad militärskola för åklagare i Warszawa. Rektorn
anmälde mig bland de första sökarna. Han rekommenderade
mig och sa att jag kan hålla en timmes föredrag utan anteck­
ningar, vilket gillades av militärerna. Om jag vore en cyniker
skulle jag ha dragit fördelar av detta.
Jag kände väl till vad åklagarmyndigheten sysslade med
på den tiden och då jag blev kallad inför den militära antag­
ningskommittén i Warszawa låtsades jag vara en fullständig
idiot, värre än själve Svejk. En sådan idiot har de nog aldrig
träffat på tidigare. Jag satt bara och gapade och svarade korkat
på alla frågor. De såg på mig med medlidande och sa: Vet du
vad, kompis, försök nästa år istället. De andra fem aspiran­
terna antog man utan svårigheter.
När jag kom tillbaka till skolan i Wojnowice sa jag till rek­
torn att jag inte blev antagen. Han blev röd som en tomat och
var nära slaganfall.
Studier i Moskva
Efter skolan i Wojnowice sökte jag till Tekniska Högskolan i
Gliwice. Just då såg jag rationellt på saken och tänkte att ke­
mist är inget dåligt yrke, fastän jag redan då läste en del filo­
sofi i smyg och kände att det tilltalade mig. I Gliwice fick jag
ett erbjudande om att åka till Ryssland för att studera kemi.
Jag skulle syssla med syntetisk bensin och jag gav mig iväg.
I Moskva levde vi i kollektiv, vi bodde fem stycken i ett
rum. Varje dag lade vi 10 rubel till en gemensam kassa och
turades om med att leda hushållet under en vecka. Vi lagade
maten gemensamt ända till jag gav fan i kemistudierna och
började på filosofin.
Filosofistudierna i Ryssland på den tiden var på låg nivå.
Den allsmäktige Lenin tillsammans med den ännu regerande
Stalin skymde sikten. Men när det gäller antikfilosofi läste
vi bra texter och seminarierna var ganska intressanta. Det är
klart att ju längre in i filosofin vi kom, desto sämre blev det.
Men jag brydde mig inte om de obligatoriska föreläsningarna.
Det är sant att de stal en del tid eftersom det förekom regel­
bundna närvarokontroller och till slut var man ju tvungen
att klara tentamina. Men om man satte sig längst bak i salen
kunde man läsa något vettigt. Allt berodde på vem som satt
bredvid. Skulle han skvallra? En av mina bänkkamrater, en
ryss, som numera är professor, har under studierna läst alla
Casanovas memoarer i original, och det var många band.
Jag utnyttjade tiden på ett annat sätt. Som utländsk med­
borgare hade jag tillgång till ”Det vetenskapliga biblioteket”
som var välförsett med bl a tyska filosofer på originalspråk.
Till studentrummet kom jag först sent på natten. Vi bodde 11
personer i samma rum och det var absolut omöjligt att göra
något. Den mesta tiden tillbringade jag i det största bibliote­
ket i Ryssland där det fanns massor av utländsk litteratur, och
läste det jag hade lust till. När det blev examinationsperiod,
gjorde jag en paus i mina egna studier, läste på lite och utan
några större svårigheter klarade jag tentamina. Man kan säga
att studietiden åtminstone till hälften inte var förlorad, och
att jag tack vare biblioteket fick kunskaper i nivå med euro­
peiska studier.
1955 återvände jag till Polen och började undervisa vid
universitetet i Łódź. Jag reste ofta på seminarier till Insti­
tutionen för filosofihistoria vid Polska vetenskapsakademien
(PAN) i Warszawa där det bl a arbetade kända filosofer som
Kołakowski, Baczko och Walicki. Min doktorsavhandling
om Schelling och tysk romantisk filosofi kom till under den
tiden.
Jag steg lite i graderna och blev till slut adjunkt och fick
resa på ett stipendium till Paris. När jag 1968 kom tillbaka var
den värsta antisemitiska hetsen över. Jag började åter brottas
med tanken om jag skulle stanna i Polen eller söka en annan
plats. Det var inget som hotade mig fastän jag framträdde på
olika sammanträden och sa vad jag tyckte. Jag fanns tydligen
inte med på listan över dem som skulle kastas ut i första hand.
Kanske var det en bidragande faktor att jag kom tillbaka från
Ryssland, hade en annorlunda biografi och saknade politiska
ambitioner. Jag sysslade bara med mitt arbete. Men jag be­
stämde mig dock att än en gång förändra allt. Jag gav mig
av. Först till Wien, där man inte kunde lova mig mer än ett
halvårs stipendium. När jag fick svensk asyl åkte jag dit och
landade i ett flyktingläger. Jag var då 41 år.❖
översättning Tatjana Hydman
fortsättning följer
jednak niezły zawód i przez moment zadecydował ów racjo­
nalny wzgląd. Z Gliwic zaproponowano mi wyjazd na stu­
dia chemiczne do Rosji. Miałem się zajmować syntetyczną
benzyną. No i pojechałem.
W Moskwie mieszkaliśmy w pięciu, w takim kołchoź­
nianym pokoju. Codziennie do wspólnej kasy dawaliśmy po
10 rubli. Jeden prowadził gospodarkę przez tydzień, drugi przez
następny. Wspólnie gotowaliśmy jedzenie aż do chwili, gdy
rzuciłem te studia w diabły i poszedłem na filozofię.
Studia filozoficzne w Rosji stały wówczas na kiepskim po­
ziomie: przesłaniał je wszechpotężny Lenin razem z żyjącym
jeszcze Stalinem. Ale na przykład, gdy chodzi o antyczną filo­
zofię, to czytaliśmy dobre teksty i seminaria były dość cie­
kawe. Oczywiście, im dalej w filozofię, tym było gorzej, ale ja
nie przejmowałem się obowiązkowymi zajęciami. Kradły one,
co prawda, trochę czasu, bo regularnie sprawdzano obecność
i w końcu trzeba było zdawać egzaminy. Jednak – jak się
usiadło z tyłu sali – można było zająć się czytaniem czegoś
sensownego. Wszystko zależało od tego, kto siedział obok.
Czy nie doniesie? Mój kolega z ławki – Rosjanin, który jest
teraz profesorem – w czasie studiów przeczytał pamiętniki
Casanovy w oryginale a było tego wiele tomów.
Ja wykorzystywałem studia w inny sposób. Jako cudzo­
ziemiec miałem dostęp do bibliotek naukowych m. in. nieźle
zaopatrzonych w oryginalną filozofię niemiecką. Do akade­
mika wracałem dopiero w nocy, gdyż w jedenastoosobowym
pokoju nie dało się absolutnie nic zrobić. Większość czasu
przesiadywałem więc w tej największej bibliotece Rosji, gdzie
była masa zagranicznej literatury i czytałem to, na co miałem
ochotę. Jak przychodziła sesja – robiłem przerwę w czytaniu
– coś tam się poduczyłem i bez większego wysiłku zdawałem
egzamin za egzaminem. Można rzec, że czas na studiach,
przynajmniej w połowie, nie był stracony i że nabyłem w bib­
liotece wiedzę na europejskim poziomie.
W 1955 roku wróciłem do Polski i jako asystent zacząłem
prowadzić zajęcia na uniwersytecie w Łodzi. Jednocześnie
jeździłem na seminarium do Zakładu Historii Filozofii PAN,
gdzie pracowali tacy wybitni filozofowie jak: Kołakowski,
Baczko, Walicki. Tam powstał mój doktorat o Schellingu
i niemieckiej filozofii romantycznej.
Pracowałem początkowo jako asystent, potem starszy
asystent, następnie zostałem adiunktem. Wyjechałem na
stypendium do Paryża. Kiedy wróciłem po 1968 roku już
było po tych hecach antysemickich. Znowu zacząłem się bić
z myślami, czy zostać w Polsce, czy szukać innego miejsca.
Nie groziło mi nic, mimo że występowałem na różnych ze­
braniach i mówiłem to, co myślałem. Widocznie nie byłem na
liście tych, którzy mieli być w pierwszym rzędzie wyrzuceni.
Być może zadecydowało również to, że przyjechałem z Rosji,
miałem odmienną biografię i nie było we mnie żadnych am­
bicji politycznych. Zajmowałem się tylko swoją robotą.
A jednak zdecydowałem się jeszcze raz zmienić wszystko.
Udałem się najpierw do Wiednia, gdzie nie obiecywano mi
nic innego poza możliwością otrzymania półrocznego sty­
pendium. Gdy więc dostałem wiadomość, że przyznano mi
wizę szwedzką – wyjechałem do tego kraju i znalazłem się w
obozie dla uchodźców. Miałem wtedy 41 lat.❖
Cdn
27
życie codzienne i artystyczne
vardag & kulturevenemang
Y
Trzecia faza holocaustu
Förintelsens tredje fas
B
B
arbara Engelking-Boni, autorka głośnej książki Jest taki
piękny, słoneczny dzień, wiosną tego roku, staraniem
Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Historii Żydów Pol­
skich, odbyła cykl spotkań ze szwedzką Polonią w Uppsali,
Sztokholmie i Lundzie. Podtytuł książ­ki, określający precy­
zyjnie jej temat, brzmi: Losy Żydów szuka­jących ratunku na wsi
polskiej 1942-1945.
Autorka jest historykiem pracującym w – działającym przy
Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk –
Stowarzyszeniu Centrum Badań nad Zagładą Żydów, które jest
również wydawcą książki. Barbara Engelking z wykształcenia
nie jest jednak historykiem lecz psychologiem. Jej książka sta­
nowi nowatorską próbę historii psychologicznej. To znaczy
przedstawienia, jak opisane w książce wydarzenia, wyglądały
w oczach jej uczestników: Żydów skazanych na śmierć przez
Niem­ców, poszukujących pomocy u współobywateli nie-Żydów,
a znaj­dujących najczęściej obojętność, strach, poniżenie, wro­
gość, zdra­dę albo śmierć. Barbara Engelking chciała udzielić
głosu tym, którzy zginęli i których głos – komentarze do sy­
tuacji własnej i ogólnej, pytania egzystencjalne, oceny, obawy
i pragnienia – przetrwał np. w aktach sądowych składających
się m. in. z zeznań sprawców i świadków, rzadziej w spisanych
relacjach, dziennikach czy pamiętnikach.
Takie przedstawienie stanu ducha ofiar tzw. trzeciej fazy
holocaustu nie ze wszystkim się udało, głównie z powodu
szczu­płości materiału, którym dysponowała autorka. Z dru­
giej strony – podkreśliła w Sztokholmie Engelking – materiału,
chociaż być może nie pozwalającego na wniknięcie w psychi­kę
ofiar, jest bardzo dużo, na wiele lat pracy dla wielu zespołów
badawczych. Chodzi przede wszystkim o akta sądowe tzw.
„sierpniówek”, czyli procesów odbywających się na podsta­
wie dekretu z sierpnia 1944 roku, który przewidywał ściganie
i karanie osób kolaborujących z okupantem; do tej kategorii
zaliczano prześladowców Żydów.
arbara Engelking-Boni, författare till den uppmärksa­
m­made boken Det är en så fin, solig dag, genomförde
i början av maj en rad möten med Sverigebosatta po­
lacker i Uppsala, Stockholm och Lund. Träffarna anordnades
av Vänföreningen för museet De polska judarnas historia. Bo­
kens undertitel, som närmare preciserar ämnet, lyder: Ödet för
judar som sökte räddning på polska landsbygden 1942–1945.
Författaren är historiker och verksam vid Centrum för Holo­
cauststudier, som också står som utgivare för boken. Centret
hör till Institutionen för filosofi och sociologi vid Polska veten­
skapsakademien. Barbara Engelking-Boni är dock inte histo­
riker utan psykolog. Hennes bok är ett nyskapande försök till
en psykologisk historia. Det vill säga en skildring av hur de
händelser som beskrivs i boken tedde sig för de som var delak­
tiga i dem: judar, dödsdömda av tyskarna, som sökte hjälp hos
andra medborgare, ickejudar, men som oftast möttes av lik­
giltighet, rädsla, förnedring, fientlighet, förräderi eller döden.
Barbara Engelking-Boni har velat ge röst åt dem som dog, de
vilkas röst – kommentarer till den egna och den allmänna
situationen, bedömningar, farhågor, önskningar – finns be­
varade i t.ex. rättsliga handlingar bestående av bl.a. vittnes­
mål från gärningsmän och vittnen, snarare än nedtecknade i
redogörelser, dagböcker och memoarer.
Att skildra sinnestillståndet hos offren för den s.k. tredje
fasen av Förintelsen har inte alltid lyckats, huvudsakligen på
grund av det knappa material som författaren haft till sitt för­
fogande över. Även om materialet kanske inte gör det möjligt
att tränga in i offrens psyke räcker det å andra sidan till flera
års arbete för flera grupper av forskare, underströk EngelkingBoni i Stockholm. Det rör sig främst om rättshandlingar från
mål till följd av en förordning från augusti 1944 som föreskrev
åtal och straff för personer som kollaborerade med ockupan­
terna; till denna kategori räknades de som förföljde judar.
Pierwszy etap Holocaustu – wyjaśniała podczas spotkania
ter krigsutbrottet, förklarade Engelking-Boni under mötet i
Stockholm, och gick ut på att judarna skulle isoleras från res­
ten av samhället: de förflyttades till slutna stadsdelar – ghet­
ton. Den andra etappen bestod av massmorden på judar i ut­
rotningsläger och inleddes i Polen 1942. Den etappen avsluta­
w Sztokholmie Engelking – rozpoczął się wkrótce po wybu­
chu wojny i polegał na izolowaniu Żydów od reszty społeczeń­
stwa: przesiedlaniu ich do zamkniętych dzielnic – gett. Drugi
etap to rozpoczęte na ziemiach polskich w 1942 masowe
28
Första etappen av Förintelsen inleddes av tyskarna strax ef­
życie codzienne i artystyczne
Y
vardag & kulturevenemang
des i mitten av 1943. Då fanns inte längre några grupperingar
av judisk befolkning på polsk mark och inte heller några ghet­
ton (med undantag för ghettot i Łódź som fanns kvar ytter­
ligare drygt ett år). Under den tredje etappen jagades polska
bönder de judar som lyckats fly från transporter eller ghetton
eller aldrig låtit sig förflyttas dit och istället lyckats hålla sig
gömda fram till 1943 på olika gömställen i städer, på lands­
bygden eller i skogen, och överlämnade dem till tyskarna, om
de inte plundrade och mördade dem på egen hand.
Hur många kan det ha varit? Man antar att det rör sig
om 250 000, säger Engelking-Boni. Det fastställde Szymon
Datner, historiker och judisk aktivist, strax efter kriget. Men
man vet inte vad siffran baserar sig på. Frågan återkommer
ständigt och något säkert svar kommer vi sannolikt aldrig
att få. Efter kriget fanns ca 50 000 judar kvar. Vad hände
med resten?
mordowanie Żydów w obozach zagłady. Etap ten zakończył
się w połowie 1943 roku. Na ziemiach polskich nie było już
wtedy żadnych skupisk ludności żydowskiej, czyli nie było też
gett (wyjątkiem było getto łódzkie, które przetrwało ponad
rok dłużej). Trzeci etap na wsi to poszukiwanie i oddawanie
przez polskich chłopów w ręce niemieckie albo rabunek i mor­
dowanie na własną rękę Żydów, którzy z transportów i gett
uciekli albo nigdy nie dali się tam przesiedlić i przetrwali
do 1943 roku w różnych kryjówkach w miastach, na wsi
albo w lasach.
Ilu mogło ich być? Przyjmuje się – mówi Engelking – że
250 tysięcy. Tak stwierdził, zaraz po wojnie, Szymon Datner,
historyk i działacz żydowski. Ale na jakiej podstawie – nie
wiadomo. To pytanie powraca ciągle; precyzyjnej odpowiedzi
zapewne nigdy nie uzyskamy. Po wojnie ujawniło się ok. 50
tys. Żydów. Co się stało z resztą?
Barbara Engelking-Boni skildrar i sin bok ödet för de judar
Barbara Engelking w swojej książce przedstawia losy Ży­
som överlevde och kunde lämna vittnesmål efter kriget samt
de som inte överlevde, vilkas öde man kunnat rekonstruera
utifrån rättshandlingar och berättelser från vittnen. Hennes
bok är i snäv bemärkelse vetenskaplig och om det förekommer
antaganden och situationer som inte baseras på dokument är
det alltid tydligt angivet.
Förutom sin vetenskapliga dimension har boken även en
moralisk och emotionell dimension. Det finns en journalis­
tisk genre som kallas självupplevda reportage, när reportern
för att t.ex. bekanta sig med livet för en viss yrkesgrupp tar
jobb på en fabrik. Barbara Engelking-Boni föreslår något li­
kande inom historiografin. När vi läser den här monografin
försöker vi växla till ett deltagarperspektiv: leva oss in i ju­
darnas sinnestillstånd, genomleva tragedin att vara förrådd
och jagad som lovligt byte av sina medmänniskor, se det som
hände – med deras ögon.
Det är bokens viktigaste dimension: att demonstrera vad
offret kände. Och ändå fanns det – lyckligtvis inte så många
– åhörare som efter mötet med författaren uttryckte sin oro
över att boken kan skada Polen. Som om det av boken och
andra offentliga uttalanden som författaren gjort följer att det
bara var polacker som mördade judar. Det står naturligtvis var
dów, którzy przeżyli i mogli złożyć zeznanie po wojnie oraz
tych, którzy nie przeżyli i których losy można odtworzyć z akt
sądowych i opowieści świadków. Jej dzieło jest w ścisłym zna­
czeniu pracą naukową a jeśli pojawiają się w niej domysły
i rekonstrukcje sytuacji nie mające dokładnej podstawy w
doku­mentach to zawsze są wyraźnie zaznaczone.
Ma jednak książka, poza wymiarem naukowym, poznaw­
czym również swój wymiar moralno-emocjonalny. Istnieje
gatunek dziennikarski zwany reportażem uczestniczącym,
kiedy reporter, by np. poznać życie jakiejś grupy zawodo­
wej zatrudnia się w fabryce. Coś podobnego proponuje nam
Barbara Engelking w dziedzinie historiografii. Czytając tę
monografię staramy się zmienić perspektywę na uczestniczącą:
wczuć się w stan ducha, przeżyć tragedię Żydów wydawa­
nych i ściganych przez współobywateli jak zwierzyna łowna,
widzieć to, co się działo – ich oczami.
To jest najważniejszy wymiar książki: zademonstrowa­
nie, co czuła ofiara. A jednak –na szczęście bardzo nieliczni
– słuchacze zamartwiali się, już później, w kuluarach, czy
takie książki nie zaszkodzą Polsce. Bo z niej i z różnych
publicznych wypowiedzi autorki ma jakoby wynikać, że
właściwie tylko Polacy Żydów mordowali. Oczywiście,
29
życie codzienne i artystyczne
Y
vardag & kulturevenemang
każdemu wolno obawiać się, czego chce. I nie rozumieć,
czego nie chce.
W pierwszym kwartale tego roku ukazało się w Polsce kilka
ważnych pozycji na temat losu Żydów w drugiej połowie
wojny i udziału Polaków w tych losach. Najgłośniejszą
jest pozycja Jana Tomasza Grossa (we współpracy z Ireną
Grudzińską­Gross) Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo
na obrzeżach zagłady Żydów. Książka wywołała najwięcej
sporów i emocji, zażarta dyskusja na jej temat rozpoczęła się
zresztą na długo przed ukazaniem się na rynku. (Dyskusja
o książkach, których nikt nie zdążył jeszcze przeczytać staje
się, nawiasem mówiąc, polską specjalnością.) Złote żniwa nie
są jednak o samej zagładzie lecz o procederze, jaki rozgrywał
się w jej cieniu, jeszcze w czasie wojny i bezpośrednio po niej:
masowym rozkopywaniu przez polskich chłopów masowych
grobów Żydów znajdujących się w pobliżu niemieckich obo­
zów zagłady w poszukiwaniu złota i kosztowności, jakie
ofiary komór gazowych mogły mieć przy sobie. Złote żniwa
nie są też w ścisłym znaczeniu książką naukową, autorzy nie
prowadzili własnych badań, lecz raczej esejem historycznym
osnutym na tle interpretacji widniejącego na okładce zdję­
cia, wykonanego już po wojnie, przedstawiającego, we­
dług Gro ssów, „kopaczy” z okolic największego z obozów
zagłady –Treblinki, co jednak nie jest pewne. Zdjęcie może
bowiem pochodzić z okolic innego obozu niż Treblinka i może
przedstawiać chłopów zmuszonych przez milicjantów komu­
nistycznej władzy do uporządkowania terenu cmentarzyska
ofi ar zagłady zrytego i zbezczeszczonego wcześniej przez
„kopaczy”. Ta nie mającego żadnego znaczenia dla treści eseju
okoliczność posłużyła różnym publicystom i środowiskom jako
pretekst do całkowitego odrzucenia książki Grossów, oskar­
żenie go o zniesławianie Polski i Polaków i obrzucenia autora
epitetami kłamcy, manipulatora, prowokatora i nie­Polaka.
Nie mogli tego zrobić w wypadku książki Barbary Engelking
ani dzieła Jana Grabowskiego Judenjagd. Polowanie na Żydów
1942-1945. Studium dziejów pewnego powiatu są to bowiem
pozycje opatrzone solidnym aparatem naukowym i faktów jak
również stawianych w nich tez nie da się dowolnie podważyć.
Stąd inna wobec nich taktyka wspomnianych wyżej środowisk
– przemilczanie. Jeśli do tych pozycji dorzucić jeszcze jedną,
z 2009 roku, Barbary Engelking i Dariusza Libionki Żydzi
w powstańczej Warszawie (chodzi o powstanie warszawskie
z sierpnia 1944 roku a nie o powstanie w getcie warszawskim
0
och en fritt att oroa sig över vad han eller hon vill oroa sig för.
Och inte begripa det han eller hon inte vill begripa.
Under årets första kvartal kom det i Polen ut flera viktiga
böcker om judarnas öde under andra världskriget och po­
lackers del i dessa öden. Mest uppmärksamhet har Tomasz
Gross bok rönt (i samarbete med Irena Grudzińska­Gross),
Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach zagłady
Ż ydów [Gyllene skördar. Om det som hände i utkanten av judeutrotningen]. Boken har vållat flest tvister och känslor, en
hetsig diskussion om temat för boken inleddes förresten långt
innan den fanns på marknaden. (Diskussioner om böcker
som ingen hunnit läsa har förresten blivit en polsk specia­
litet.) Złote żniwa handlar dock inte om själva utrotningen
utan om den smutsiga hantering som ägde rum i skuggan av
den, under kriget och direkt efter: polska bönder som grävde
upp stora mängder av judiska massgravar i närheten av tyska
utrotningsläger på jakt efter guld och andra dyrbarheter som
gaskamrarnas offer kunde ha på sig. Złote żniwa är inte hel­
ler någon vetenskaplig bok i snäv bemärkelse, författarna har
inte bedrivit några egna efterforskningar, det är snarare en
historisk essä baserad på en tolkning av en bild som syns på
omslaget, taget precis efter kriget, och som enligt Gross visar
”grävare” i trakten av det största koncentrationslägret Tre­
życie codzienne i artystyczne
Y
blinka, vilket emellertid inte är säkert. Bilden kan vara tagen i
närheten av något annat läger än Treblinka och kan visa bön­
der som av de kommunistiska makthavarnas poliser tvingats
göra i ordning den plats där offer för Förintelsen stjälpts av
och som tidigare grävts upp och skändats av ”grävare”. Den­
na omständighet som inte har någon som helst betydelse för
essäns innehåll har för olika publicister och kretsar tjänat
som en förevändning att helt förkasta Gross bok, anklaga
honom för att manipulera och förtala Polen och polacker,
och överösa författaren med epitet som lögnare, provokatör
och ickepolack.
Det har man inte kunnat göra med Barbara Engelking-Bonis
bok, inte heller med Jan Grabowskis Judenjagd. Polowanie
na Ż ydów 1942–1945. Studium dziejów pewnego powiatu [Judenjagd. Jakten på judar 1942–1945. Studium av ett distrikt].
Det är två böcker med en gedigen vetenskaplig apparat och
de fakta som läggs fram i dem går inte att ifrågasätta hur som
helst. Därför har vissa kretsar tillämpat en annan taktik än
den ovan nämnda – att förbigå den med tystnad. Om man till
dessa titlar skulle lägga ytterligare en, från 2009, av Barbara
Engelking-Boni och Dariusz Libionka, Ż ydzi w powstańczej
Warszawie [Judar i upprorets Warszawa] (det rör sig om
Warszawaupproret i augusti 1944 och inte upproret i War­
szawas ghetto i april 1943 som man kan betrakta som avslut­
ningen på andra etappen av Förintelsen) så har vi en rejäl dos
kunskap om polackers deltagande i förintandet av de judiska
spillrorna efter tyska Endlösung – den slutgiltiga lösningen av
judefrågan. Nämnda böcker – fast de i huvudsak ägnar sig åt
skildringar av fientliga attityder gentemot judar – visar även
tankeväckande exempel på utomordentligt mod hos männis­
kor som med fara för sitt eget och sina familjers liv räddade
judar. Ż ydzi w powstańczej Warszawie behandlar bland annat
ett tiotal kämpar som överlevde upproret i ghettot och deltog
i Warszawaupproret i augusti 1944, skuldra vid skuldra med
Hemarmén, i vilken det för övrigt fanns en hel del judiska
officerare och soldater.
vardag & kulturevenemang
z kwietnia 1943 roku, które można uznać za zakończenie dru­
giego etapu holocaustu) to mamy solidną porcję wiedzy na
temat udziału Polaków w niszczeniu niedobitków żydowskich
po zasadniczym etapie niemieckiego endlösung – ostatecz­
nego rozwiązania kwestii żydowskiej. Wymienione książki
– chociaż w zasadzie, oprócz Żydów w powstańczej Warszawie, poświęcone są opisowi wrogich postaw wobec Żydów
– pokazują również sugestywne przykłady niezwykłego he­
roizmu ludzi, którzy z narażeniem życia swojego i rodziny
ratowali Żydów. Żydzi w powstańczej Warszawie omawiają m.
in. udział niedobitków (kilkudziesięciu bojowców) z powsta­
nia w getcie w powstaniu warszawskim w 1944 roku, ramię
w ra­mię Armią Krajową, w której zresztą było sporo oficerów
i żoł­nierzy Żydów.
Wszystkie wymienione książki oraz kilka numerów wyda­
wanego przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów nau­ko­
wego rocznika Zagłada Żydów były do nabycia po spot­kaniu
z Barbarą Engelking.
Spotkanie z Barbarą Engelking w Sztokholmie zagaiła Mar­
ta Prochwicz a rozmowę prowadziła Joanna Rose. ❖
Zbigniew Bidakowski
Alla nämnda böcker samt några nummer av Centrum för
Holocauststudiers årsbok, Judeutrotningen, fanns att köpa
efter mötet med Barbara Engelking-Boni.
Mötet med Barbara Engelking-Boni ägde rum 10 maj 2011.
Marta Prochwicz inledde och samtalade gjorde Joanna Rose.
❖
31
Y
vardag & kulturevenemang
Foto: Woody Ochnio
życie codzienne i artystyczne
Andrzej Nils Uggla
Ludomir Garczyński-Gąssowski
28 stycznia 2011 roku zmarł Andrzej Nils Uggla. Spotkanie
żałobne w Uppsali po pogrzebie profesora zamieniło się w dys­
putę naukową, w której w trzech językach polskim, szwedz­
kim i niemieckim omawiano dokonania zmarłego. Pożegnały
go nie tylko pisma wychodzące w Szwecji ale także i w Polsce.
Grono przyjaciół i uczniów profesora wydrukowało laudację
w Gazecie Wyborczej.
32
Den 28 januari 2011 avled Andrzej Nils Uggla. Begravning­
skaffet efter professorns begravning i Uppsala övergick i en
vetenskaplig diskussion på tre språk, polska, svenska och tys­
ka, om den bortgångnes alla insatser. Inte bara tidskrifter som
ges ut Sverige utan även i Polen tog avsked av honom. Profes­
sorns vänkrets och studenter hade låtit trycka en hyllning i
Gazeta Wyborcza.
życie codzienne i artystyczne
Y
vardag & kulturevenemang
Människor går bort i fel ordning. Den som gudarna älskar
dör ung lyder titeln på en känd bok. Tydligen orkar inte Gud
vänta på dem. Och dem som är mindre intressanta lämnar
han kvar åt oss andra här i jordelivet.
Bland polacker bosatta i Sverige finns det nog ingen som
inte kände och tyckte om den bortgångne professorn Andrzej
Nils Uggla. En mycket bildad människa som inte hamnade
i konflikt med någon utan hävdade sin rätt på ett bestämt
men taktfullt sätt.
Ludzie odchodzą w złej kolejności. Wybrańcy Bogów umie­rają
młodo – to tytuł znanej książki. Najwyraźniej Pan Bóg nie
może się ich doczekać. A nam na naszym padole pozostawia
ludzi mniej ciekawych.
Wśród Polaków mieszkających w Szwecji nie ma chyba
nikogo, kto by nie znał i nie lubił zmarłego Profesora And­rzeja
Nilsa Uggli. Wielkiego erudyty, a jednocześnie człowieka nie­
konfliktowego, który bronił swoich racji w sposób zdecydo­
wany acz delikatny.
Andrzej Nils Uggla föddes den 30 mars 1940 i Warszawa, un­
Urodził się 30 marca 1940 roku w Warszawie, w czasie oku­
der den tyska ockupationen. Den gren av släkten Uggla som
han hörde till slog sig ner i Warszawa under 1800-talets senare
hälft. Dit kom Andrzej Nils Ugglas förfader från storfursten­
dömet Finland som befann sig under samma ryska spira som
Kongress-Polen. Redan under Katarina Jagiellonicas tid kom
familjen Uggla till Finland, som på den tiden var en svensk
provins. I Sverige finns två adliga släkter som heter Uggla och
af Ugglas. Andrzej Nild hävdade att den utan ”af” var äldre och
finare då den har en uggla i sitt vapen. Nyligen visade polsk
teve ett reportage om svenskar i Polen. En stor del av reporta­
get var vikt åt företrädare för den polska grenen av Uggla.
Efter kriget bosatte sig Andrzej Nils Ugglas föräldrar, lik­
som en stor del av dem som tidigare bebott den ödelagda hu­
vudstaden, i de s.k. återvunna områdena, närmare bestämt i
Olsztyn, där hans far, professor Hjalmar Fredrik Karl Uggla,
var prorektor på Jordbrukshögskolan och modern Zofia, med
flicknamnet Zbrozińska, skötte hemmet. Manliga medlem­
mar av släkten Uggla gifte sig som regel med polskor. Svenska
språket var det nästan ingen som kunde längre. De odlade dock
svenska traditioner, vilket bland annat tog sig uttryck i att bar­
nen fick svenska förnamn och i att de var lutheraner.
I en intervju i Nowa Gazeta Polska (nr 1/2011) säger Andrzej
Uggla att en fjärdedel av honom är svensk. I bästa fall är det
en åttondel. Han växte upp och utbildade sig i Polen. Vid 26
års ålder (1966) reste han till Sverige för att närvara vid en
släktträff för medlemmar av familjen Uggla. Släkten Uggla
instiftade ett doktorandstipendium i Uppsala åt honom. Där
lärde han känna den charmerande Margaretha Backman,
som blev hans hustru, och stannade i Sverige. Redan i Polen
hade han blivit intresserad av kulturella relationer mellan Po­
len och Sverige. Hans magistersuppsats i polonistik på uni­
versitetet i Gdańsk handlade om de ömsesidiga relationerna
mellan Stanisław Przybyszewski och August Strindberg. In­
ledningsvis specialiserade sig Uggla på teatervetenskap. Han
var en stor kännare av absurd teater, däribland Witkacy och
Mrożek. Han skrev flera vetenskapliga artiklar i ämnet. Med
pacji niemieckiej. Ta linia rodu Ugglów, z której się wywo­
dził osiedliła się w Warszawie w drugiej połowie XIX wieku.
Przodek Andrzeja Nilsa Uggli przybył tam z Wielkiego Księstwa
Fińskiego, które znalazło się pod tym samym rosyjskim berłem,
co i Królestwo Polskie. A w Finlandii, wówczas prowincji szwe­
dz­kiej, osiedli się Ugglowie jeszcze za czasów Katarzyny
Jagiellonki. W Szwecji są dwa rody szlacheckie Ugglów
i av Ugglów. Andrzej Nils twierdził, że ten bez av jest
starszy i lepszy bowiem ma w herbie sowę (uggla to po polsku
sowa). Nie dawno TVP nadała reportaż o Szwedach w Polsce.
Dużą część tego reportażu zajęły wypowiedzi przedstawicieli
polskiej linii Ugglów.
Po wojnie rodzice Andrzeja Nilsa, jak duża część byłych
mieszkańców zburzonej Stolicy, osiedlili się na tzw. Ziemiach
Odzyskanych, konkretnie w Olsztynie, gdzie jego ojciec pro­
fesor Hjalmar Fredrik Karl Uggla był prorektorem Wyższej
Szkoły Rolniczej (WSR) a matka Zofia ze Zbrozińskich zaj­
mowała się domem. Ugglowie w Polsce z reguły żenili się z Pol­
kami. Języka szwedzkiego już prawie nie znali. Kultywowali
jednak szwedzkie tradycje, co wyrażało się m.in. w nadawaniu
imion szwedzkich i wyznawaniu wiary luterańskiej.
W przypomnianym nie dawno wywiadzie (w Nowej Gazecie
Polskiej nr 1 z 2011 r.) Andrzej Uggla mówi, że jest w 1/4 Szwedem.
W najlepszym razie był w 1/8. Wychował się i wykształcił w
Polsce. W wieku 26 lat (w 1966 roku) przyjechał do Szwecji
na Zjazd Rodu Ugglów. Klan Ugglów ufundował mu stypen­
dium doktoranckie w Uppsali. Tam poznał swoją przyszłą
żonę uroczą Margarethę z Backmanów i został w Szwecji.
Jeszcze w Polsce interesował się stosunkami kulturalny­
mi polsko – szwedzkimi. Jego praca magisterska na polo­
nistyce w Gdańsku poświęcona była wzajemnym relacjom
pomiędzy Stanisławem Przybyszewskim a Augustem Strinber­
giem. Począt­kowo A. N. Uggla specjalizował się w teatrologii.
Był wielkim znawcą teatru absurdu w tym twórczości Witkacego
i Mrożka. Poświęcił temu parę prac źródłowych. Z biegiem lat
profesor Uggla rozszerzył swoje badania na całokształt kul­
33
życie codzienne i artystyczne
Y
turalnych stosunków polsko – szwedzkich XIX i XX wieku.
Pełny wykaz dzieł profesora można znaleźć na stronie www.
immi.se/kultur/authors/polacker/uggla.htm. Tu podamy tyl­
ko ważniejsze prace w języku szwedzkim: Wizerunek Polski w
szwedzkiej prasie podczas II wojny światowej, Szwecja i polscy
poeci od Mickiewicza do Miłosza, Strinberg w polskich teatrach
w latach 1890 – 1970, Bibliografie: Stanisława Wyspiańskiego
i Stanisława Ignacego Witkiewicza.
vardag & kulturevenemang
tiden breddade professor Uggla sin forskning till att omfatta
de svensk-polska kulturella förbindelserna på 1800- och 1900talet. En fullständig förteckning över professorns verk hittar
man på www.immi.se/kultur/authors/polacker/uggla.htm.
Här anger vi bara hans viktigaste arbeten på svenska: Polen i
na w 1996 roku przez Uniwersytet Gdański, monografia Polacy
w Szwecji w latach II wojny światowej. O rzetelności badań
Profesora świadczy fakt, że nie opierał się tylko na dokumentach,
które dokładnie zbadał w archiwach w Sztok­holmie, Warszawie i
w Londynie lecz weryfikował te dokumenty z relacjami żyjących
jeszcze świadków historii. W tym celu nakładem Kongresu
Polaków w Szwecji wydawano poszczególne rozdziały pracy
pro­fesora i rozsyłano do zainteresowanych z prośbą o uwagi i
ewentualne sprostowania. Akcja ta dała zdecydowanie dobre
wyniki. W swoim założeniu praca o Polakach w Szwecji miała
być doprowadzona do roku 1980, ale na skutek nie porozumień
pomiędzy uniwersytetami w Sztokholmie i Upp­sali drugą
część pracy powierzono badaczce krajowej dużo gorzej zorien­
towanej w tematyce szwedzkiej.
svensk press under andra världskriget, Sverige och polska skalder:
från Mickiewicz till Miłosz, Strindberg och den polska teatern
1890–1970 samt bibliografier över Stanisław Wyspiański och
Stanisław Ignacy Witkiewicy.
Den viktigaste vetenskapliga texten på polska var mono­
grafin Polacker i Sverige under andra världskriget. Om profes­
sorns gedigna forskning vittnar det faktum att han inte bara
stödde sig på de dokument han noggrant granskat i arkiv i
Stockholm, Warszawa och London utan verifierade dem med
redogörelser från vittnen som fortfarande var i livet. För detta
ändamål gav Polska kongressen i Sverige ut enstaka kapitel av
professorns arbete och skickade till intresserade. Man bad om
synpunkter och eventuella rättelser. Aktionen gav definitivt
goda resultat. Det var tänkt att arbetet om polacker i Sverige
skulle vara slutfört 1980, men på grund av ett missförstånd
mellan universiteten i Uppsala och Stockholm anförtroddes
andra delen av arbetet en forskare från Polen som var betyd­
ligt sämre insatt i de svenska förhållandena.
Po obronieniu doktoratu z filozofii w instytucie historii lite­
Efter sin doktorsavhandling i filosofi på litteraturhistoriska
Najważniejszym opracowaniem w języku polskim była, wy­­da­
ratury Uniwersytety Uppsalskigo Andrzej Nils Uggla zaczął
pracę w Instytucie Slawistyki UU, a później od 1990 w Instytucie
Badań nad Wielokulturowością na tym samym uniwersytecie.
Wtedy to razem z docentem Józefem Lewandowskim powo­łali
Seminarium Historii Polski oraz bardzo cenne dwujęzyczne
wydawnictwo Acta Sueco Polonica. W latach siedemdziesiątych i
osiemdziesiątych Andrzej Uggla brał czynny udział w działalności
kulturalnej polskiej emigracji. Był członkiem Związku Pisarzy
Polskich na Obczyźnie i publikował często w wychodzącym
w Londynie Pamiętniku Literackim. Brał udział w zjazdach
i kongresach emigracyjnych. Za tą działalność został w 1989
roku przez prezydenta RP na Uchodźstwie Kaczorowskiego
odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Był częstym gościem
Ośrodka Polskich Organizacji Niepodległościowych w Sztok­
holmie wygłaszając tam bardzo ciekawe prelekcje. W roku 2000
został przez jury nagrody Polonica uznany Polakiem Roku.
Po przemianach w Polsce nawiązał ścisły kontakt ze śro­
dowiskiem naukowym w Kraju. Chętnie się dzielił swoim
doś­wiadczeniem i wiedzą z badaczami krajowymi. W roku
1995 prezydent Wałęsa odznaczył go Krzyżem Oficerskim
Orderu Zasługi RP.
W marcu 2000 roku obchodziliśmy 60-te urodziny
An­drzeja Uggli. Z okazji tego jubileuszu ☛ cd. str. 38
34
institutionen vid Uppsala universitet började han där arbeta
på slaviska institutionen. Sedan 1990 var han verksam vid
Centrum för multietnisk forskning vid samma universitet.
Tillsammans med Józef Lewandowski startade han semina­
rier i polsk historia och det mycket betydelsefulla tvåspråkiga
förlaget Acta Sueco Polonica. Under 70- och 80-talen deltog
Andrzej Uggla aktivt i exilpolackernas kulturella verksam­
het. Han var medlem i polska författarförbundet och skrev
ofta i Pamiętnik Literacki som gavs ut i London. Han deltog
i kongresser och konferenser för exilpolacker. För den verk­
samheten fick han en hederutmärkelse av Republiken Polens
president i exil, Kazimierz Kaczorowski. Han gästade ofta
Centrum för polska frihetssträvande organisationer i Stock­
holm och höll där mycket intressanta föredrag. År 2000 ut­
sågs han till Årets polack av juryn för Polonica.
Efter transformationen i Polen hade han täta förbindelser
med forskarkretsar i sitt forna hemland. Han delade gärna
med sig av sina erfarenheter och sin kunskap till polska fors­
kare. År 1995 tilldelades han Republiken Polens förtjänstor­
den av president Lech Wałęsa.
I mars 2000 fiirade vi Andrzej Ugglas sextioårsdag. Med
anledning av jubileet gavs det ut en minnesbok med gratu­
lationer samt artiklar om ämnen som jubi­ ☛ fort.sid. 38
Nanas krönika
Nanafelieton
różnica między Romami a Rumunami
W
I
Rumunii podnoszą się głosy, by oficjalną nazwę
„Rom” zastąpić słowem ţigan. Zwolennicy zmiany
językowej uważają, że słowo Rom jest zbyt podobne
do rumuńskiego słowa oznaczającego Rumuna – Român – co
odbiera się jako coś negatywnego.
Dwa lata temu prezydent Rumunii Traian Basescu nazwał
dziennikarza śmierdzącym cyganem. Później przepraszał, co
nie przeszkodziło mu, całkiem niedawno, w czasie oficjal­nej
wizyty w Słowenii w listopadzie 2010, oświadczyć, że Ru­munia
ma problemy z włóczącymi się Romami, którzy nie chcą
pra­cować lecz tradycyjnie żyją z kradzieży. Rumuńska głowa
państwa nie jest osamotniony w swoich przesądach na temat
Romów. Świeże badanie opinii wykazuje, że dwie trzecie Ru­
munów nie zaakceptowałoby Roma jako członka swojej ro­
dziny i że 38 % Rumunów odbiera swój kraj jako mniej bezpie­
czny odkąd wiele krajów EU wydaliło rumuńskich Romów i
odesłało ich z powrotem do Rumunii.
Wielu Rumunów chętnie zdystansowałoby się od swoich
rodaków pochodzenia romskiego. Zmianę nazwy mniejszości
można widzieć jako jeden ze sposobów. Zjawisko nie jest nowe.
W 1995 roku władze zadecydowały, że słowem używanym
we wszystkich oficjalnych dokumentach będzie ţigan, by w
pięć lat później zmienić zdanie i zaaprobować słowo Rom. To,
że Rumunia starała się o członkostwo w UE i że Komisja Eu­
ropejska krytykowała kraj za złe warunki życia rumuńskich
Romów i żądała, by nie tolerować rasizmu wobec nich i innych
mniejszości z pewnością odegrało jakąś rolę.
Rumänien höjs rösterna för att det officiella ordet för rom
ska ersättas med ţigan. Förespråkarna för språkändringen
menar att rom är alldeles för likt det rumänska ordet för
rumän – român – vilket upplevs som negativt.
Härom året kallade Rumäniens president Traian Basescu
en journalist för illaluktande zigenare. Han bad senare om ur­
säkt, men det hindrade honom inte från att så sent som vid ett
officiellt statsbesök i Slovenien i november 2010 deklarera att
Rumänien har ett problem med kringresande romer som inte
vill arbeta utan traditionellt lever på att stjäla. Den rumänske
statschefen är inte ensam om att vara fördomsfull mot romer.
En färsk opinionsundersökning visar att två tredjedelar av ru­
mänerna inte skulle acceptera en romsk medlem i sin familj
och att 38 procent av rumänerna upplever Rumänien som ett
mer osäkert land efter det att flera EU-länder avvisat rumänska
romer och skickat tillbaka dem till Rumänien.
Många rumäner vill gärna distansera sig från sina lands­
män med romsk bakgrund. Att byta namn på minoriteten kan
ses som ett sätt. Det är inget nytt fenomen. 1995 bestämde de
rumänska myndigheterna att ţigan var det ord som skulle an­
vändas i alla officiella dokument, för att fem år senare byta
ståndpunkt och förorda ordet rom. Att Rumänien eftersträ­
vande ett EU-medlemskap, och att Europeiska kommissionen
kritiserade landet för de rumänska romernas dåliga levnads­
förhållanden och krävde en nolltolerans mot rasism mot ro­
mer och andra minoriteter, spelade säkert in.
Od tamtego czasu kwestia nazwy powracała regularnie. Jesie­nią
jämna mellanrum. I höstas blossade en ny diskussion upp
efter att president Traian Basescu i en radiointervju yttrade
att det var ett misstag att börja använda ordet rom istället
för ţigan. Argumentet var det gamla vanliga; rom är förvir­
rande likt ordet för rumän – român. En företrädare för det
styrande partiet Partidul Democrat-Liberal skrev efter det ett
lagförslag om att ändra namnet ännu en gång. Efter stöd från
bland annat den Rumänska akademin [Rumäniens motsva­
righet till Svenska Akademin] röstades förslaget igenom i re­
geringen.
Den finländska socialantropologen Lari Peltonen, som
kom ut med boken Hate Speech against the Roma in Romania
förra året, tror att diskussionen egentligen handlar om nå­
got helt annat än en fråga om att rom låter för likt român.
Rumänien har på EU-nivå fått hård kritik för de rumänska
romernas dåliga levnadsförhållanden och för den utbredda
diskrimineringen av folkgruppen som utgör cirka tio procent
av befolkningen.
ubiegłego roku wybuchła nowa dyskusja po tym, jak prezydent
Traian Basescu w wywiadzie radiowym powiedział, że błędem
było używanie słowa Rom zamiast ţigan. Argu­menty były do­
brze znane: Rom jest słowem łudząco podobnym do słowa
oznaczającego Rumuna – Român. Przedstawiciel rządzącej
partii „Partidul Democrat-Liberal” napisał projekt ustawy o zmia­
nie nazwy jeszcze raz. Dzięki wsparciu ze strony m. in. Rumuń­
skiej akademii w rządzie propozycję przegłosowano.
Fiński socjoantropolog Lari Peltonen, który wydał książkę
Hate speech against the Roma in Romania sądzi, że w dyskusji
chodzi o coś innego niż o kwestię, że Rom brzmi zbyt podob­
nie do Român. Rumunia stała się celem ostrej krytyki ze strony
UE za złe warunki życia rumuńskich Romów i ich powszechną
dyskryminację jako grupy narodowościowej, która stanowi 10 %
ludności.
- Jak to często bywa z poważnymi problemami łatwiej jest
zwrócić uwagę na coś bez znaczenia, ale co budzi silne emo­
36
Sedan dess har namnfrågan varit uppe till diskussion med
skillnaden mellan romer och rumäner
– Som så ofta med stora problem är det lättare att vända upp­
märksamheten till något obetydligt men som väcker starka
känslor och som är lätt att förstå. Tvisten om det korrekta
namnet för romerna är ett bra exempel på detta. I stället för
att analysera hur man kan förbättra romernas situation är det
lättare ett diskutera vad man ska kalla dem.
Diskussionen om den korrekta termen för den romska folk­
gruppen har naturligtvis rört upp mycket känslor, inte minst
inom de romska organisationerna i Rumänien.
– En rumänsk rom skulle aldrig använda ordet ţigan oav­
sett vilken dialekt han eller hon pratar. Det ordet finns inte
i vårt språk, säger Marian Mandache, ansvarig för frågor om
mänskliga rättigheter på den romska frivilligorganisationen
Romani Criss när jag träffar honon på hans kontor i Bukarest.
Rom är ett gammal romsk ord för man och mänsklig varelse,
medan ordet ţigan – förutom att beteckna folkgruppen romer
– enligt rumänska etymologiska ordböcker är en term som
beskriver en person med asocialt beteende, som är smutsig och
uppträder illa. Från 1300-talet och fram till mitten av 1800talet var ordet också en synonym för slav, då romer under den
tidsperioden hölls som slavar i Rumänien.
Enligt Marian Mandache handlar det, förutom om rasism,
om ren politisk populism. Efter Rumäniens EU-inträde 2007
har många rumänska romer lämnat landet för att söka lyckan
i andra europeiska länder, vilket många menar har haft en ne­
gativ inverkan på landets rykte. – Meningen [med det före­
slagna namnbytet] är att få västeuropéer att förstå skillnaden
mellan romer och rumäner, men det rumänska lager gäller ju
i vilket fall bara i Rumänien, inte i Frankrike och Italien.
Och vad folk tycker i Frankrike och Italien och i andra
västeuropeiska länder är viktigt. Särskilt nu när Rumänien är
mitt uppe i förhandlingarna om ett medlemskap i Schengen.
Det är kanske just därför de politiska vindarna i Rumänien
nu har vänt ännu en gång. Förslaget om att i princip förbjuda
användningen av ordet rom röstades nyligen ner i det lag­
stiftande parlamentet och president Traian Basescu har tagit
tillbaka åsikten om att det var ett misstag att byta ut ordet
ţigan till rom. Inte nog med det har han talat om vikten av att
bevara det romska kulturarvet i Rumänien.
Det vore nativt att tro att Traian Basescu helt plötsligt har
börjat tycka bra om romer, men man kan ju alltid hoppas.❖
Nana Håkansson
frilansjournalist
cje i jest łatwe do zrozumienia. Spór o prawidłową nazwę dla
Romów jest dobrym tego przykładem. Zamiast zastanowić
się, jak można poprawić sytuację Romów, łatwiej dyskutować,
jak ich nazywać.
Dyskusja nad właściwą nazwą dla romskiej grupy narodo­
wościowej wzbudziła oczywiście wiele emocji również wśród
romskich organizacji w Rumunii.
‒ Rumuński Rom nigdy nie użyje słowa ţigan, bez względu
na to, jakim dialektem się posługuje. W naszym języku nie
ma tego słowa, mówi Marian Mandache, odpowiedzialny za
prawa człowieka w romskiej organizacji Romani Criss, kiedy
rozmawiam z nim w jego biurze w Bukareszcie.
Rom jest starym słowem oznaczającym po romsku człowieka
lub ludzką istotę, podczas gdy słowo ţigan– poza tym, że od­
nosi się Romów – według rumuńskich słowników etymologicz­
nych jest określeniem osoby asocjalnej, brudnej i zacho­wującej
się źle. Od XIV w. do połowy XIX w. słowo to jest synonimem
niewolnika, jako że Romowie w tym czasie byli w Rumunii
niewolnikami.
Według Mariana Mandache chodzi tu, poza rasizmem,
o czysty polityczny populizm. Po wstąpieniu Rumunii
do UE w 2007 roku wielu rumuńskich Romów opuściło
kraj, by szukać szczęścia w innych krajach europejskich,
co, według wielu Rumunów, miało negatywny wpływ na
wizerunek kraju. ‒ Celem (zmiany nazwy) jest dopomożenie
zachodnim Europejczykom w zrozumieniu, że jest różnica
między Romami a Ru­munami, ale rumuńskie prawo, tak
czy inaczej, obowiązuje przecież tylko w Rumunii a nie we
Francji czy Włoszech.
A to, co myślą ludzie we Francji i Włoszech i innych krajach
zachodnioeuropejskich jest ważne. Zwłaszcza teraz, gdy Rumu­
nia jest na wrażliwym etapie negocjacji w sprawie członkostwa
w Schengen. Chyba właśnie dlatego polityczne wiatry w Ru­
munii jeszcze raz zmieniły kierunek. Propozycja, by zakazać
używania słowa Rom została ostatnio odrzucona przez par­
lament a prezydent Traian Basescu wycofał się z poglądu,
że zastąpienie ţigana słowem Rom było błędem. Mało tego,
mówił nawet o konieczności zachowania romskiego dziedzic­
twa kulturalnego w Rumunii.
Byłoby naiwnością myśleć, że Traian Basescu nagle polu­bił
Romów, ale zawsze można mieć nadzieję.
Nana Håkansson
dziennikarka frilanserka
37
życie codzienne i artystyczne
Y
vardag & kulturevenemang
Suecia Polonia
nr 1(35)/2011
”Suecia Polonia” utges av Föreningen Forum
Suecia-Polonia/„Suecia Polonia” jest pismem
wydawanym przez Stowarzyszenie Forum
Suecia-Polonia
Andrzej Nils Uggla
☛ cd. ze str. 34
☛ fort.från sid. 35
wydano księgę pamiątkową z gratula­
cjami oraz artykułami poświęconymi
zagadnieniom, którymi zajmował się
Jubilat. Księga nosiła tytuł: Allvarlig
debatt och rolig lek (Poważna debata i
zabawa). Sam Andrzej Nils Uggla był
autorem ponad 200 prac naukowych:
artykułów, broszur i książek.
W swojej willi w Uppsali profesor
Uggla zgromadził duże archiwum polo­
ników, największe chyba w Szwecji. Gdy
po raz pierwszy pojechałem wertować
te skarby zobaczyłem przed domem
zgrabną ogrzewaną elektrycznie budę.
– A gdzie pies? – spytałem Andrzeja –To
dla kota – odpowiedział – włóczy się
po nocach to przynajmniej ma się gdzie
ogrzać – wyjaśnił.
I tak zapamiętałem Andrzeja Nilsa, jako
dobrego, ciepłego człowieka. Ponieśli­śmy
stratę, którą trudno od razu ocenić. ❖
laren ägnat sig åt. Boken har titeln Allvarlig debatt och rolig lek. Andrzej Nils
Uggla själv har skrivit över 200 veten­
skapliga arbeten: artiklar, broschyrer
och böcker.
I sin villa i Uppsala samlade professor
Uggla ett stort arkiv, kanske det största i
Sverige, med texter rörande Polen. När
jag första gången åkte dit för att ögna
igenom dessa skatter fick jag syn på en
liten hundkoja som var uppvärmd med
elvärme. Och var är hunden? frågade jag
Andrzej. Det är för katten, svarade han.
Den strövar omkring på natten och där
kan den åtminstone värma sig, förkla­
rade han.
Och det är så han har bevarats i mitt
minne, Andrzej Nils, en godhjärtad, varm
människa. Vi har lidit en förlust som det
är svårt att förstå vidden av.❖
Ludomir Garczyński-Gąssowski
Ludomir Garczyński-Gąssowski
Suecia Polonia do słuchania
Suecii Polonii można też słuchać. Z płyty CD
Na jednej płycie znajdują się obie wersje językowe – polska i szwedzka.
W języku polskim nie mamy na dźwiękowe czasopismo dobrego słowa. Książkę nagraną na
kasetę czy płytę księgarnie internetowe nazywają audiobook. Nie­zu­pełnie po polsku. A czasopismo? Audio­czasopismo? Słuchomagazyn? A może: czasopismo do słuchu? Chyba brzmi
jednak zbyt dwuznacznie.
Zostańmy więc na razie przy Suecia Polonia do słuchania.
Suecię Polonię do słuchania można zamówić e-mailem: info@sueciapolonia.se
albo pocztą: SUECIA POLONIA, Himlabacken 8, 170 78 Solna
Płytę cd wysyłamy pocztą pod podanym adresem.
Koszt wynosi 100 kr rocznie (4 numery).
Suecia Polonia som taltidning
Nu finns det Suecia Polonia i form av en inläst taltidning.
En cd-skiva innehåller två språkversionerna: svenska och polska.
Suecia Polonia taltidnig kan beställas via e-mail: info@sueciapolonia.se
eller post: SUECIA POLONIA, Himlabacken 8, 170 78 Solna
Taltidningen skickas hem till angiven adress. Kostnaden är 100 kr per år (dvs. för 4 nummer).
38
Ansvarig utgivare/ Wydawca odpowiedzialny:
Zbigniew Bidakowski
Redaktör/Redaktor:
Zbigniew Bidakowski
Översättningar/Tłumaczenia: Jurek
Hirschberg, Lisa Mendoza Åsberg
Grafisk form/Opracowanie graficzne:
Anna Bidakowska.
Foto: Dennis Wile/wikimedia.org, Jurek
Hirschberg, Woody Ochnio, Wikipedia.org
Adress/Adres:”Suecia Polonia”,
Himlabacken 8, 170 78 Solna
Tel/fax:+46-(0)8-85 72 62,
+46-(0)704 868 225
e-mail:
info@sueciapolonia.se
Alla inbetalningar till Plusgiro/
Wszystkie wpłaty na Plusgiro:
194 626-8
Föreningen Forum Suecia-Polonia
Redaktionen tar inget ansvar för innehåll
i annonser, återsänder inte obeställd
materiall och har inga möjligheter att svara
på alla insända brev. Vi förbehåller oss
rätter att förkorta och redigera texter samt
ändra rubriker/ Redakcja nie odpowiada
za treść ogłoszeń, nie zwraca materiałów
nie zamówionych i nie ma możliwości
odpowiadania na wszystkie nadsyłane listy.
Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustacji
tekstów oraz zmiany ich tytułów.
ISSN 1651-0658
◆
REDAKTIONSRÅDET/Rada redakcyjna:
Ordförande/Przewodniczący:
Leo Kantor, publicist, ordförande
i Internationellt Kulturforum i
Sverige/ publicysta, przewodniczący
Międzynarodowego Forum Kultury w
Szwecji
Ledamöter/Członkowie:
Kjell Albin Abrahamson, publicist och
författare, utrikes­korrespondent
för Sveriges Radio i Warszawa, Wien
och Moskva/publicysta i pisarz,
korespondent Szwedzkiego radia
w Warszawie, Wiedniu i Moskwie
Piotr Cegielski, journalist och F.D
direktör för Polska Institutet i
Stockholm/dziennikarz, Były dyrektor
Instytutu Polskiego w Sztokholmie
Katarzyna Janowska, journalist
vid veckotidningen Polityka,
programledare i polsk TV/dziennikarka
tygodnika „Polityka” i TVP
Anna M. Packalén, professor i polska vid
Uppsala universitet/ profesor filologii
polskiej uniwersytetu w Uppsali
POLSKA
INSTITUTET
STOcKhOLm
Polska institutet har till uppgift att främja polsk
kultur och sprida kunskap om Polen i Sverige,
liksom att bygga upp kontakter mellan svenska och
polska kulturpersonligheter, kulturinstitutioner och
organisationer. En annan viktig del av institutets
verksamhet är att främja och utveckla samarbete
mellan svenska och polska konstnärer, kulturskapare,
opinionsbildare och kulturinstitutioner.
Polsk-svenska kulturprojekt i Stockholm och övriga
Sverige har ofta Polska institutet som initiativtagare
eller samarbetspartner. Institutet organiserar också
studiebesök i Polen för svenska kulturskapare
och representanter för kulturinstitutioner. Dessa
studiebesök blir ofta en inspiration till vidare
samarbete. På samma sätt hjälper vi polska
kulturinstitutioner och kulturskapare att få
kontakter i Sverige.
Polska institutet är en icke-vinstdrivande
organisation underställd det polska utrikesministeriet.
Grundprincipen i vår verksamhet är ett nära
samarbete mellan polska och svenska partner
och en polsk-svensk dialog.
På www.polskainstitutet.se finns information
om våra projekt, filmsnuttar som presenterar
kommande evenemang, och länkar till intressanta
polska internetsidor. Polska institutet har också
en egen Facebook och Twittersida, finns med på
nyhetsportalen Newsdesk och på Youtube.
Instytut Polski w Sztokholmie promuje w Szwecji
polską kulturę i naukę, upowszechnia wiedzę na
temat Polski oraz zabiega o rozbudowywanie
kontaktów pomiędzy szwedzkimi i polskimi artystami,
środowiskami opiniotwórczymi oraz instytucjami
kulturalnymi.
Instytut Polski jest częstym inicjatorem lub
partnerem polsko-szwedzkich projektów kulturalnych
na terenie całej Szwecji, a także organizuje
stanowiące częsty wstęp do projektów wyjazdy
studyjne do Polski i ułatwia nawiązywanie kontaktów
w Szwecji reprezentantom polskich instytucji i
środowisk związanych z kulturą.
Instytut Polski jest instytucją non-profit podlegającą
polskiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych, która w
swojej działalności stawia na ideę bliskiej współpracy
polskich i szwedzkich partnerów oraz dialogu polskoszwedzkiego.W maju 2009 instytut przeniósł się z
zabytkowej willi w eleganckiej dzielnicy Östermalm
do biura w artystycznej, pełnej życia dzielnicy
Södermalm.
Na www.polskainstitutet.se znajdują się informacje
o bieżących projektach instytutu, filmy zapowiadające najbliższe imprezy oraz linki do interesujących
polskich stron internetowych. Instytut aktywnie działa
również na portalu społecznościowym Facebook,
Twitter, na szwedzkim portalu dziennikarskim
Newsdesk i na You Tube.
INSTYTUT
POLSKI
SZTOKhOLm
Posttidning B
Avsändare: Suecia Polonia
Himlabacken 8, 170 78 Solna